Dwa dni w piekle czyli...
Impreza plenerowa w KieĹpinie 22 kwietnia 2007
... finalizowanie planów sprzed półtora roku.Kiedyś sobie wymyśliłem - zaliczę zachód i wschód słońca za jednym zamachem. Na realizację planu wybrałem Potrójną, wszak to moim skromnym zdaniem najlepsza miejscówka widokowa w Beskidzie Małym.
Kiedyś było fajnie. Choć cholernie zimno. Tym razem miało być wręcz piekielnie gorąco. Ale na starcie o tym jeszcze nie wiedziałem.
Wystartowałem sobie z Praciaków czarnym na Potrójną koło 13:00. I to był pierwszy błąd. W lesie upał nie do zniesienia. Dlaczego ja sobie nie poszedłem jak zawsze moimi zacienionymi ścieżkami??? Plecak ciąży. CIĄŻY??? Delikatnie powiedziane!!! No ale jakoś się kulam. Wszystko kwitnie w koło.
W końcu na szczycie ten makabryczny wór robi głośne jebudu o glebę. Wyciągam piankowy napój. Jak miło, jak fajnie Kątemopluwam widoczki w pozycji horyzontalnej.
Do chatki na szczycie Potrójnej już rzut beretem. No to się biorę. Nie mogę tu leżeć wieczność. Schodzę, instaluję się, coś szamam i przychodzi ta godzina, aby wyjść i pożegnać słoneczko.
Na tarasie chatki siedzę sobie do 1 w nocy. A budzik ustawiony na 4:30 Żeby było śmieszniej jest nieustępliwy. No to fru, kilka kroków i jestem znów na szczycie. Na razie ciemno.
Ale nad Gancarzem zaczyna się robić kolorowo.
W końcu punktualnie o 5:15 zaczyna się show!!!
Teraz pozostaje mi tylko wrócić do chatki i czekać na memezia. W końcu przed 11 dociera. Obieramy kierunek na )( Kocierską. Upał daje się we znaki.
Mijamy cywilizacyjny armageddon przy karczmie na Kocierzu i lecimy zielonym na )( Targanicką. Rusza się lekki wiaterek. Jest miło. Dopóki nie wchodzimy na asfalt. Piwa!!! Piwa!!! Piwa!!! Królestwo za zimne piwo!!! Znajdujemy sklepik. O jaka ulga!!! A widoki nadal wypalają slipia.
Po konsumpcji mamy jeszcze 120 m do góry w pionie. I są to moje najgorsze chyba w życiu metry na podejściu. Asfalt. Skwierczymy jak skwarki na patelni. Masakra!!!
Z głupoty zaliczamy jeszcze chatkę Limba na Trzonce. Żarełko i ruszamy przez Złotą Górkę do Targanic.
W gębie już dawno zaschło, pocić się już nie ma czym, pysk piecze. Na szczęścicie żegna nas Królowa Beskidów.
No i w zasadzie to na tyle. Kompletny albumik ze zdjęciami wrzucę jutro. Teraz idę się smarować. A przede wszystkim muszę się napić jakiejś wody. Jak zwierzę
Uwielbiam czytać twoje relacje
Oprócz fajnych fotek,są tak nacechowane humorem,że od razu chce się śmiać,a oprócz tego:
a) załadowac plecak i ruszyć w góry
b) skoczyć do lodówki po browara
Bazyliszku - istnieje również opcja trzecia, która by mi najbardziej pasowała, czyli:
c) skoczyć do lodówki po browara, załadować nim do pełna plecak i ruszyć w góry
d) i nie zaspać na wschód Słońca
Wiosna w Małym to chyba najładniejsza pora roku dla tego pasma. Te różne odcienie zieleni są piękne.
Są i zdjęcia (klik w obrazek).
zaś ta Potrójna??
Dareczek za każde odwiedziny dostaje darmową herbatę