Kleszcze w Beskidzie Wyspowym
Impreza plenerowa w KieĹpinie 22 kwietnia 2007
Witam,Mam pytanie do tych, którzy w ostatnim czasie przemierzyli troche szlaki Beskidu Wyspowego. W week majowy chciałbym troche pochodzic po gorkach z malymi dziecmi, ale obawiam sie kleszczy, ktorych podobno jest teraz "plaga". Czy faktycznie jest ich tak duzo? Slyszalem ze sa mniej szkodliwe od tych, ktore wystepuja na polnocy Polski... Czym najlepiej sie zabezpieczac przed ukąszeniami? Z gory dziękuje za odpowiedzi
Pozdrawiam!
kleszcze byly,sa i beda... mozna sie albo ich bac i nie wychodzic z domu cale lato- albo sie przyzwyczaic..
a zabezpieczac? ubrac dlugie spodnie, czapke na glowe? opryskac preparatem na owady? ogladac sie dokladnie wieczorem po dniu spedzonym w lesie? chyba nic wiecej sie nie da...
dziwie sie ze tyle ludzi panicznie boi sie kleszczy a jakos sie nie boi np. wyjechac autem na ulice... jest tyle smiertelnych wypadkow na drogach!!
No tak masz racje, tu mam obawy tylko o dzieci, bo jak wiadomo są w tej grupie największego ryzyka zarażenia jakimś dziadostwem... ja sam ostatnio złapałem kleszcza mimo, że mieszkam na "betonowym" osiedlu, chodzę w długich spodniach i nie miałem styczności z roślinnością dzięki za odp.
Całą ostatnią środę łaziłem po Wyspowym i nic nie przyniosłem. Profilaktycznie kup jakiś środek i wysmaruj dzieciaki.
We wtorek byłem cały dzień w Wyspowym i wczoraj znalazłem jednego krwiopijcę pod kolanem. A kleszczy dosyć dużo, co wnioskuję po tym ile przynoszą ich psy po gonitwie po chaszczach. Wiadomo jednak: pies więcej złapie.
Mnie w dawnych czasach, na wyprawach pod namiot, gdzie okazja do mycia była sporadyczna zaatakowały kleszcze dwa razy. Wykryłem je jak już były trochę opite, takie 2-3 dniowe. Ślady po takich kleszczach są przez kilka dni zaczerwienione, a okolica opuchnięta, bardziej niż po komarach. Oba kleszcze już nie żyją, a mnie zdrowie dopisuje.
Normalnym jest, że wiosną jak teraz pies po długim spacerze przynosi na sobie kilkanaście kleszczy, z czego kilka się pozbiera od razu, kilka na drugi dzień już wbite, kolejne jak już trochę urosną, a pewnie zdarzy się jakiemuś dotrwać do końca niezauważonym. Człowiek jest jakoś mniej atrakcyjny dla kleszcza pod tym względem. Z rzadka wykrywam jakiegoś chodzącego po mnie, a jak nie wykryję w ciągu dnia to przy wieczornym myciu już na pewno. W zeszłym roku znalazłem z 2-3 wbite we mnie, ale po świeżo wbitym śladu na drugi dzień już praktycznie nie ma. Wszystkie wspomniane kleszcze już nie żyją. Ja cały czas czuję się dobrze.
Mojego kolegę ukąsił w zeszłym rok u kleszcz w mieście. Profilaktycznie poszedł z tym do lekarza, potem przez pół roku brał antybiotyki, gdyż miał podejrzenie boreliozy (miał jakieś wykryte antygeny czy antyciała). Po dwóch długotrwałych kuracjach antybiotykowych podejrzenie pozostało, bo ciągle ma 2 z 5 antyciał, ale lekarka powiedziała mu, że chyba jest zdrowy i żeby się nie przejmował. A po lecie, jeśli zechce, znów sobie może zrobić badanie za 220 zł na te antyciała.
Mam tez taką koleżankę, która chodzi do lasu w długich spodniach, wysokich butach, kurtce z nałożonym kapturem i pod parasolem, gdyż uważa, że kleszcze skaczą na ludzi z drzew.
Jak widać podejścia są różne. Prawda zapewne leży gdzieś pośrodku
No tak masz racje, tu mam obawy tylko o dzieci, bo jak wiadomo są w tej grupie największego ryzyka zarażenia jakimś dziadostwem... .
We wtorek byłem cały dzień w Wyspowym i wczoraj znalazłem jednego krwiopijcę pod kolanem.
Co do kleszczy to w życiu złapałem ich kilkanaście i jakoś do tej pory żyję, zobaczymy co dalej będzie. Jakbym się kończył to dam znać Na razie najgorszą rzeczą związaną z kleszczem jest bąbel i to jak zaje.....ście swędzi! Muszę wypierać go ze swojej świadomości- dopiero wtedy przestaje
No cóż, borelioza jednak to nie przelewki.
Jak buba mówi oglądać się trzeba każdorazowo i szczegółowo.
Dokładnie. Raz musiałem do przychodni się wybrać by mi jednego usunęli, bo go sobie tak wspaniale usunąłem, że coś z niego zostało. A w ośrodku 10 sek. i po sprawie. "Albo będziemy się bali kleszczy i nie będziemy wychodzić z domu, albo..." - jak to buba piękni ujęła. Ja w domu siedział nie będę Nie zmienia to faktu, że borelioza nieraz ujawnia się dopiero po paru latach. Nigdy nic nie wiadomo...
jak ktos sie bardzo boi kleszczy i ma obawy ze go zle wyjmie to w aptece mozna kupic takie urzadzenie do wyjmowania kleszczy- wyglada jak dlugopis, ma na koncu taka pętelke ktora sie lapie delikwenta zaraz przy glowce i ponoc dobrze wychodzi.. kosztuje kolo 20-30 zl.
a wogole to ja kleszcza mialam kilka razy- ale za kazdym razem sam zdychal, nie pęcznial tylko tak zasychal i latwo go bylo wyciagnac tak nawet delikatnie pociagajac ręką.. nie mam pojecia dlaczego... komary mnie tez raczej nie gryza... ciekawe o co w tym chodzi
Masz dobrze zaprawioną krew
Ciekawe czym ta "krew" zaprawiona jak kleszcze usychają a komary się boją próbować Może jakiś system obronny?