28.07.2012 Beskid Mały, Porąbka
Impreza plenerowa w KieĹpinie 22 kwietnia 2007
Działający mi na nerwy Kret opowiadał w piątek wieczorem, jak to dnia następnego będą cały dzień burze nad południową Polską. Ponieważ na ICM twierdzili co innego, postanowiłem zaufać lepszej prognozie i olałem Kreta, co okazało się bardzo dobrą decyzjąJak tylko jest okazja, zawsze staram się zahaczyć o miejsce, w którym jeszcze nie byłem. Tym razem chciałem przejść bezszlakowo z Porąbki, przez Snozę i Micherdę na Kiczerę. Ukochana jak tylko usłyszała "bezszlakowo" wpadła w dziki szał, ale w końcu uległa i dobrze, bo nie było ani kawałka chaszczowania. Z łatwością odnaleźliśmy leśną stromą drogę z Porąbki na Snozę, która doprowadziła nas wprost na polany szczytowe. Kiczerę widać na wprost.
Po krótkiej przerwie na opalanie kontynuowaliśmy marsz w kierunku wschodnim trzymając się grzbietu. Ten odcinek był odsłoniety z widokami na obie strony. Widok na Bukowski Groń.
Póżniej czekały nas dwa ostre podejścia. Pierwsze na Micherdę i drugie, dłuższe i jeszcze bardziej strome już na samą Kiczerę. Na mapie droga gubiła się pod szczytem Kiczery, ale w praktyce cały czas szło się szeroką ścieżką. Jednym słowem polecam taki wariant trasy z Porąbki dla tych, którzy chcą ominąć szaleństwo na Żarze.
Na Kiczerze znów przerwa na opalanie. A potem, powrót, do auta, ale tak trochę dookoła. Najpierw czerwonym idziemy na Kocierską, przechodząc obok ładnie odbudowanych w czynie społecznym ruin szałasu kamiennego. Zastanawialiśmy się, kiedy szałas stracił dach, sądząc po rozmiarze drzewa rosnącego wewnątrz - dość dawno.
Przechodzimy przez rezerwat Szeroka. Są widoki, jest słońce, a do tego jest las - bardzo mi się podobał ten odcinek.
W zajeździe Kocierz też jest ładnie. Wszystko dopracowane nawet solniczka pasuje do miski na zupę, ale tego co ustalał tam ceny porąbało i to zdrowo. Rozumiem, że deser z 1 gałki lodów z bitą śmietaną i musem owocowym może kosztować 15 zł, bo jest naprawdę ładnie podany, przystrojony liściem mięty, suszonym pomarańczem, ciasteczkiem i rurką. Ale litrowy sok w kartonie, nawet nie schłodzony, że kosztuje 25 zł to już przesada. W sumie nie zjedliśmy tam nic konkretnego i za dwie osoby zapłaciliśmy okrągłą stówkę. Obiecałem sobie, ze będę omijał to miejsce szerokim łukiem, jak chcę trochę luksusu, to idę do dobrej knajpy na krakowskim rynku, a nie w góry.
Dalej zeszliśmy na zielony szlak i przez Przełecz Targanicką, Trzonkę i Bukowski Groń wróciliśmy do Porąbki. Najładniej było na samym Bukowskim Groniu, gdzie zeszliśmy ze szlaku, aby zahaczyć o Aleję Limbową. Wiodąca tamtędy droga porosła niską trawą, ma się wrażenie eksploracji dziczy. Takie klimaty lubię najbardziej.
Ogólnie wycieczka była bardzo udana. Konkretna, ale nie za długa. Pogoda wyśmienita przez cały dzień, niech się Kret zakopie ze wstydu, ze takie bajki na dobranoc opowiada
Piękne są tereny Beskidu Małego, choć zwróciłem uwagę, że po niedawnej akcji sprzątania pojawiło się sporo nowych śmieci. Nie potrafię już przejść obojętnie obok plastikowej 1,5l. butelki rzuconej beztrosko w miejscu, gdzie woda się skończyła - zabieram ją ze sobą, rzucając klątwę na właściciela.
Nooo, to tani ten zajazd nie jest
A wycieczka ciekawa i ładna. I zdjęcie idących bukowym lasem-świetne!