ďťż

Beskidy zimą

Impreza plenerowa w Kiełpinie 22 kwietnia 2007

cześć, to znowu ja

Zakładam nowy temat, ponieważ nie miałam jeszcze okazji wycieczkować się zimą w Beskidy. Już jeden miły forumowicz napisał mi, że Beskidy zimą to dobry plan, a teraz chciałabym zasięgnąć więcej info

Czyli, jakie trasy na zimę polecacie i czy wyprawa w pojedynkę ma w ogóle sens?

Z góry dzięki za pomoc

Pozdrowienia!
maniulka


wyprawa w pojedynkę ma oczywiście sens, tylko należy rozsądnie dobrać trasy - takie, po których też ktoś chodzi bo przedzieranie się przez śnieg samemu to masakra. Oczywiście zakładając, że tej zimy w ogóle będzie więcej śniegu

na początek, jako pierwsze zimowe, proponuję wspomnianą już tutaj Wielką Raczę z Rycerki Kolonii - z góry w zimie mogą być naprawdę dalekie widoki! tylko zabrać ze sobą ciepłą herbatę, bo nie liczyłbym na ogrzanie się w schronisku... trasy Wielka Racza - Przegibek samemu w zimie bym nie sugerował, to długi odcinek i najczęściej nieprzetarty.

Można też wejść np. na Rysiankę od Sopotni - spod schroniska również są ładne widoki.

No i pytanie, czy tylko Beskid Żywiecki czy też np. okoliczne inne?
Super, Wielka Racza bardzo chętnie, bo po skróceniu wyjazdu musiałam z tej pętli zrezygnować

Absolutnie się nie ograniczam, więc każdy kierunek mile widziany!

Jeśli chodzi o moje doświadczenie zimowe, to jest niewielkie, dawno dawno temu byłam nad Czarnym Stawem zimą

Jak należy się dobrze przygotować do takich zimowych wojaży?
Z naszych doświadczeń wynika, że nie należy ruszać na szlak zimą po południu (vide: http://www.beskidzkie.fora.pl/zloty,36/iv-mini-zlot-beskidoczubow-14-15-luty,1934-45.html#30430).
I czy koniecznie musisz w pojedynkę? Znaczy, nie ma przeciwwskazań, ale jeśli masz ochotę na towarzystwo, to przecież też możesz.

PS: I mam nadzieję, że tamta relacja Cię nie wystraszy. Mimo wszystko warto było tamto przeżyć.



zlot walentynkowy to były warunki ekstremalne, ale takie się też zdarzają (ostatnia zima była dobrym przykładem) i nawet najprostsza latem trasa może zmienić się w horror...

o ubraniu nie będę pisał, bo to wiadomo, że należy się odpowiednio ubrać coś ciepłego w plecaku, jak widziałem, to masz. Czołówka koniecznie, albo latarka, nawet jeśli zakładamy powrót przed zmrokiem. Może przydać się też gwizdek albo kompas.

Komórka, jak wiadomo, jest potrzebna (choć kiedyś ludzie radzili sobie bez niej), ale nadal nie wszędzie jest zasięg (i w sumie dobrze )

Z naszych doświadczeń wynika, że nie należy ruszać na szlak zimą po południu (vide: http://www.beskidzkie.fora.pl/zloty,36/iv-mini-zlot-beskidoczubow-14-15-luty,1934.html).
A czy musisz dakOta straszyć kogoś takiego jak maniulka najgorszymi warunkami, na które trafiliśmy w Beskidach??? Owszem, trzeba ostrzegać, ale nie można zniechęcać!!!

Dla tych rozsądnych, do których zaliczam maniulkę, która się tu od kilku miesięcy rozpytuje o polecane trasy, wypytuje o warunki, Beskidy mogą być piękne.

Maniulka nie wyrusza w trasy beskidzkie zupełnie nieprzygotowana. Bazuje na naszych doświadczeniach i chwała jej za to, bo inaczej skończyć mogło by się to tak, jak pod Tarnicą 20 września...

Prośba dakOta - nie strasz nam forumowiczki

Ale ja z przyjemnością wspominam tamten wypad! Teraz go z przyjemnością wspominam (notabene wtedy poznałam Ciebie i Renię osobiście ).
A w ogóle odkąd tu z Wami jestem, to już nie mam "sezonu górskiego" w sensie lata - teraz "sezon górski" mam całoroczny.
Ja również Dorotko, choć była to moja najcięższa noc w górach. Teraz się to fajnie wspomina i niech z perspektywy czasy przeczyta tamtą relację maniulka. To dobra lekcja pokory, którą odebrałem od tych "kapuścianych wierchów"...

I czy koniecznie musisz w pojedynkę?
Zapraszam do ekipy. Od pół roku cały weekend spędziłam w domu 3 razy (policzyłam). Teraz też jadę. Jeszcze nie wiem, dokąd, ale koniecznie.
Świetne masz podejście Ja niestety mieszkam za daleko, żeby każdy weekend spędzać w górach

A czy ktoś byłby chętny?
W sumie to zdecydowana część szlaków w Beskidach zimą jest zdatna do chodzenia. A już tym bardziej gdy po drodze jest schronisko.
Wszystko zależy głównie od tego w którym momencie się idzie- jak po opadach, szczególnie intensywnych, to bywa ciężko lub w ogóle nie do przejścia. Ale jak sie ustabilizuje to z czasem ludziska wydeptają i jest ok.
Jeżeli z daleka jedziesz to wcześniej najlepiej poszperać po forach, poszukać relacji i można się w miarę szybko dowiedzieć co i jak, żebyś nie skończyła wycieczki już na "dzień dobry". Albo zadzwonić do odpowiedniego schroniska czy GOPRu i zapytać jak wygląda szlak którym chcesz iść.
A jak masz blisko- jak Darkeush, Beskidus czy ja, to bez kłopotu idziesz. Odwrót w przypadku kiepskich warunków nie jest wtedy żadną stratą czasu czy pieniędzy.
Aha- jeszcze pora roztopów czy ociepleń zimą- tu bywa różnie. Wtedy można dosłownie tonąć i zajechać się zapadając w głębokim śniegu po którym wcześniej, podczas mrozów, chodziło się elegancko.

A zima w górach to rzecz piękna.


Jedyną z rzeczy bez której nie należy się ruszać zimą w góry są stuptuty. Nie ma nic gorszego niż śnieg w nogawkach. Warto zaopatrzyć się w dobry termos. Nie ma co się bać mrozu. Jeśli jest słoneczna pogoda przy -20 kilku stopniach i ciągłym ruchu jest znośnie, a nawet gorąco . Warto tez wychodzić w złą pogodę, czasami długo brnie się we mgle i śniegu, a widoki na szczycie kruszą mury jerozolimy i przebijają błonę dziewiczą. Przydatne są rękawiczki na zmianę. Można zabrać ze sobą jabłuszko do zjeżdżania- fajna zabawa. Przy planowaniu trasy czas z map compassu mnożyć razy dwa, tabliczki na ogół mają czas zbliżony do rzeczywistości.

Przy planowaniu trasy czas z map compassu mnożyć razy dwa, tabliczki na ogół mają czas zbliżony do rzeczywistości.

menelkij napisał:
Nie można mówić, ze trzeba mnożyć razy 2, 4, 6 ... bo to bez sensu. Są warunki gdy idzie się tempem prawie że letnim a są i takie, że się godzinny odcinek idzie kilka razy dłużej. Sztywnych ram nie ma.
Z resztą sami wiecie.
Dzięki za cenne uwagi! Widzę też, że powstał ciekawy zimowy wątek roboczy
Piotrek, Twoje zdjęcie powoduje, że jeszcze bardziej chcę! (choć nie wiem, czy bardziej można )

Czasy czasami, jak ktoś już napisał, myślę że zimą jest to bardzo ciężkie do określenia, na pewno zapamiętam złotą zasadę nie wychodzenia po południu, bo może się okazać, że dnia nie wystarczy

Ponieważ jadę z dość daleka, to mówiąc szczerze liczę na Waszą pomoc w kwestii pogody, kiedy już będę tuż tuż w końcu jesteście na miejscu


A zima w górach to rzecz piękna.


Ponieważ jadę z dość daleka, to mówiąc szczerze liczę na Waszą pomoc w kwestii pogody, kiedy już będę tuż tuż w końcu jesteście na miejscu

coś ciepłego w plecaku, jak widziałem, to masz. Czołówka koniecznie, albo latarka, nawet jeśli zakładamy powrót przed zmrokiem. Może przydać się też gwizdek albo kompas.

Komórka, jak wiadomo, jest potrzebna (choć kiedyś ludzie radzili sobie bez niej), ale nadal nie wszędzie jest zasięg (i w sumie dobrze )

W sumie najlepsze są banany. Dają organizmowi porządny pałer który długo się utrzymuje (w odróżnieniu od słodyczy). Tylko też różnie bywa z jego "konsystencją" przy silnych mrozach (przy -20 tej zimy na Pilsku i -25 na Kiczerze był porządnie twardy). Ale tak do -5, nawet - 10 to w plecaku trzymany da się zjeść.
plus z zimy jest taki, że piwa specjalnie chłodzić po wyciągnięciu z plecaka nie trzeba
A minus jak sie brnie przez zaspy i to piwo pociśnie człowieka
A i podstawowa zasada zimowej wędrówki, moim zdaniem najważniejsza

Nie jeść żółtego śniegu!!!

Sorry za off-topa Panie i Panowie
To wcale nie jest znów taki Off, tylko bardzo słuszna i cenna uwaga

W sumie najlepsze są banany. Dają organizmowi porządny pałer który długo się utrzymuje (w odróżnieniu od słodyczy).
Ano wypróbuję kakao z mleka w tubce , jak mówisz że dobre to czemu nie.
Kiedyś mleko skondensowane uwielbiałem, prawdę mówiąc nie wiem czemu teraz nie kupuję. Błąd do nadrobienia
Te rady to powinny się znaleźć w "roboczej wersji"

Z całym szacunkiem Beskidus, ale dla mnie osobiście Szczebel był sporym wyzwaniem nawet latem. Przecież to pieruńskie podejście od Lubnia się skończyć nie chce. To tam obiecywałem sobie co 10 kroków, że fajki rzucę. No i Szczebel dalej stoi, a ja obietnicy nie spełniłem

Te rady to powinny się znaleźć w "roboczej wersji"
ja też nie potrafię doklejać, chyba w ogóle nie ma takiej opcji na forum...

niestety, pozostaje nie offtopować!
niestety, ale fora.pl dają bardzo ograniczony dostęp do administracji forum i takie bajery jak doklejanie nie jest udostępnione.
Offtopujcie!

Może można zmienić mój temat na bardziej ogólny "o zimie"? Tu jest tyle cennych rad, że na pewno przydałyby się szerszemu gronu

A jeśli chodzi o zimę w majówkę...




przede wszystkim nie jeść żółtego śniegu!
Ważna sprawa moim zdaniem to kijki. I kilka "reklamówek" gdy jednak buty już puściły wodę, i zapasowa para skarpetek... Gdy śnieg topnieje i jest głęboki to 80% butów jednak przemoknie.
Co do wypraw Tatry można spokojnie polecić zimą są przedeptane i wcale nie takie nie bezpieczne...

Ale pięknie... No nie mogę, Tatry mnie zawsze powalają.. Przepraszam kochane Beskidy
Sory za OT


Zgadzam się w pełni. Warunkiem jest pewna pogoda, rozsądna ocena sytuacji lawinowej (o ile wychodzimy powyżej górnej granicy lasu) i wybór odpowiednich szlaków (na trasy wysokogórskie, zwłaszcza w Tatrach Wysokich, "zwykły" turysta nie powinien wychodzić wg mnie).
Z całą pewnością wiele szlaków beskidzkich jest zimą trudniejszych do przebycia (głównie ze względu na brak przetarcia oraz odległości) niż licznych szlaków tatrzańskich. Ale oczywiście nie ma tu żadnej reguły... Wydaje mi się, że tak w Tatrach, jak i Beskidach zimą najważniejsza jest, już na starcie, jedna rzecz - pewna (o ile to możliwe) pogoda...
Tatry zostawiam sobie na przyszły sezon wiosenno-letni

Ja właściwie najbardziej obawiam się, że po prostu się zgubię. Że szron na drzewie pokryje szlak i nie będę wiedziała, co dalej. Jeśli chodzi o zimno, to te mi nie tak straszne, jestem dość wytrzymała.

Żółty śnieg będzie zasadą numer 1

A na pogodę wpływu niestety nie mam.

Właściwie to się teraz zaczynam zastanawiać nad Pieninami lub Karkonoszami. A może Beskid Mały? Tam są niższe szczyty
szczyty są niższe, ale niektóre rejony w zimie mogą być kompletnie nieprzetarte - ten cały dramatyczny zlot "walentynkowy" z podanego tutaj linka był właśnie w Beskidzie Małym

ten cały dramatyczny zlot "walentynkowy" z podanego tutaj linka był właśnie w Beskidzie Małym

Ja właściwie najbardziej obawiam się, że po prostu się zgubię. Że szron na drzewie pokryje szlak i nie będę wiedziała, co dalej.(...) A może Beskid Mały?

Pudelek napisał:

Pomożemy

Piotrek napisał:
Czy będzie za co dziękować to się okaże na wiosnę
Więc póki co dziękuję za chęci


o ubraniu nie będę pisał, bo to wiadomo, że należy się odpowiednio ubrać

Ja ubieram zwykłe portki a pod nie jeżeli trzeba inne warstwy.
To mi wystarcza nawet przy dużych mrozach.
Jedynie nie jest przyjemnie jak się brodzi w głębokim, mokrym śniegu ale wtedy też nie ma już niskich temperatur wiec tragedii nie ma.
Sporo zależy od człowieka. Ja z reguły nie marznę, zimą czuję się lepiej niż w pełni lata jeżeli idzie o samopoczucie i komfort cielesny- że tak powiem

Ale w sklepach ze sprzętem można kupić odpowiednie spodnie turystyczne, wygodne, trwałe i możliwe, że w wersji zimowej też są.
A no to super, właśnie o to mi chodzi Bo ja też wolę ubierać się na cebulę i ewentualnie bawić się warstwami, ale doświadczonych lepiej dopytać
Cieszę się, że kasę na spodnie będę mogła przeznaczyć na coś innego

Czy kompas za 30zł to jest wystarczający sprzęt? Totalnie się na tym nie znam...
ja chodzę najczęściej w tych samych spodniach co jesienią, czyli w sztruksach - daję radę, ale nie polecam, bo to mało turystyczne i wiadomo, że w większym śniegu przemakają, choć nie aż tak od razu... w przypadku skrajnych warunków mam jeszcze spodnie narciarskie, ale ich jeszcze do wędrówki nie używałem - wiem jednak, że się sprawdzają
Ja bardziej myślę o bojówkach i jakichś ciepłych galotach pod spód
Strasznie nie lubię się przegrzewać, a dzieje się to u mnie dość szybko i właśnie boję się, że spodnie narciarskie by się do tego mogły przyczynić
Gwarantuję, że w zimie w czym nie wyjdziesz to się przegrzejesz (przy szybkim marszu). Wszystko zależy od spodni narciarskich, jedne są cieńsze drugie grubsze. Tych grubych i szerokich nie polecam- większy opór w wysokim śniegu. Polecam spodnie ocieplane coś takiego http://allegro.pl/listing.php/search?category=3919&sg=0&string=spodnie+ocieplane . Sam znalazłem ocieplane spodnie columbia w ciuchlandzie za parę złotych. Nie są w 100% nieprzemakalne, ale trzeba się postarać żeby je przemoczyć.
Hej, piszę na tym forum pierwszy raz i od razu mam prośbę Otóż potrzebuję pomocy przy ułożeniu trasy na wycieczkę w beskidy/gorce czy gdziekolwiek indziej a wena opuściła mnie zupełnie. Po górach chodzimy prawie 20 lat, po kilka razy do roku. I chyba stąd ta niemoc twórcza, najpopularniejsze szlaki przeszliśmy. Potrzebujemy trasy na 4 dni, w styczniu. Osób będzie pewnie sporo (ok 15), ale wszystkie w miarę ogarnięte i przygotowane.
Zimą byliśmy na Babiej Górze z przyległościami, Wielkiej Raczy - przegibek krawców, Śnieżce i okolicach, Pilsku, do Węgierskiej górki (o ile mi się coś nie miesza), Jaworzynie, do rytra.
Macie jakiś pomysł, gdzie jeszcze pójść, żeby był jakiś szczyt, tak ponad 1200m (mąż jest żądny zdobywania szczytów), jakieś fajne schroniska po drodze i ciekawa trasa? Siedzę od paru godzin w sieci i nic mądrego nie stworzyłam (tatry odpadają, już się trochę przejadły). Z góry dzięki za pomoc!
Rabka - Turbacz i dalej według uznania?
a dokładniej to kiedy się wybieracie?
Dmirstek podsunął całkiem dobry pomysł z tym, że na 4 dni odcinki do przejścia byłyby nie za długie. Przerabiałem to kiedyś zimą tak:
-dojazd do Rabki i dojście na Maciejową (nocleg)
-Maciejowa-Turbacz (nocleg)
-Turbacz-Hawiarska Koliba, teraz bodajże Gocha (nocleg)
-zejście do Ochotnicy i powrót.
Piotrek, można dojść do Krościenka zawsze, albo przez Hawiarską do Ochotnicy... Sugerowałem się tym, że Jaworzyna-Rytro, czy (Korbielów)-Pilsko-WG to są krótkie szlaki. A podana trasa jest w pełni konfigurowalna...
Tzn mnie się właśnie wydaje, że Twoja propozycja Gorców (rozpisana przeze mnie) będzie w sam raz.
Zima, 15 osób (więc i jakieś co nie co wieczorem ) , taki luźny a ładny widokowo wypad w góry.
No chyba, że chcą nawalać w kilometrach, ale o tym delibero nie wspomina.
No właśnie o turbaczu myślałam od samego początku, tylko czy poza sama góra jest tam dalej coś ciekawego? Bo kilka razy byłam latem i zawsze wycieczkę z rabki na turbacz traktowałam jako jednodniową, a wy to na 2,5 dnia rozbijacie. Czy jakbyśmy się rozpędzili i np pierwszego dnia na turbacz doszli, będzie gdzie isc dalej przez 3 dni? Bo pewnie, może być śniegu po pas, jak w zeszłym roku i z raczy do przegibka z 8h się szło, ale rok wcześniej w grudniu przeszliśmy z pilska na babią w podobnym czasie. Macie jeszcze jakieś pomysły? Jedziemy w 2tyg stycznia
No właśnie dochodząc do Turbacza od razu z Rabki później nie bardzo jest gdzie iść na trzy dni. Stąd podział taki a nie inny.
Poza tym wiesz, do stycznia daleko a w styczniu to wszystko może być. Trafi się śnieg po pas to i tygodnia braknie
Zima, nie ma reguł i wszystko okaże się przed wyjazdem.

Możecie przejść się po Śląskiem, np:
Bielsko (lub Jaworze) -Klimczok-Skrzyczne-Barania-Istebna/Kamesznica/Wisła-tak w skrócie.
Schronisk kilka po drodze, można sobie dobrze poukładać noclegi. A tereny widokowo świetne.
O, to mi się podoba, śląski znam słabo, jakoś najczęściej mnie w żywiecki i sądecki nosiło. Na tym pewnie stanie co do warunków, to jasne. Chciałam się tylko zabezpieczyć na wypadek wybitnie korzystnych, bo ogarnięcie 15 osób bez zajęcia mnie przerasta mam wrażenie, że ta druga opcja daje większą szansę na szybkie zmiany długości trasy. dzięki za pomoc!


-Turbacz-Hawiarska Koliba, teraz bodajże Gocha (nocleg)

Dla szczególnie ambitnych można atakować Krościenko i potem Prehybę, ale to już jak na zimowe 4 dni opcja dla ambitnych...

No a Gorce są bardzo ciekawe, mnóstwo tam fajnych miejsc...

Można też w drugą stronę - atakować Turbacz z Ochotnicy, Krościenka lub Łopusznej i iść do Rabki, a potem zajrzeć jeszcze na chwilę na Luboń. No ale tam jakiś spektakularnych widoków nie będzie.
Można też zrobić pętelkę z Turbacza, zostając w schronisku na drugi nocleg:
Turbacz - niebieski - Bukowina Waksmundzka - w lewo ścieżką dydaktyczną-Gajówka Mikołaja (nie wiem, czy zimą otwarta - ale fajne miejsce do zobaczenia) - żółty (chyba też ścieżka dydakt.) - Żubrowisko (wiata, można odetchnąć) - trzeba się nieco cofnąć i kolejną dydaktyczną na polanę Jankówki - stamtąd już czarnym i czerwonym przez Kiczorę i Długą Halę. A, i jeszcze po drodze zahaczyłam o "chatę Metysa" (po przeciwnej niż schronisko stronie Długiej Hali).
Od razu mówię, że szłam tamtędy latem i na zimowe warunki nic Wam nie powiem. Zależeć na pewno będzie od opadów śniegu, a tego nie przewidzę. Baaardzo powoli to mi zajęło jakieś 8 godzin. Trasa o tyle fajna, że w dużej mierze poza głównymi szlakami, a dopuszczalnymi ścieżkami. Nawiązują do przyrody i do czasów drugiej wojny. Szałas na Jankówkach też był otwarty.
Zainteresowani na pewno powinni się upewnić, że te drogi będą w zimowym okresie udostępnione (bo może akurat ktoś wymyślił, że należy zadbać o bezpieczeństwo turystów i na wszelki wypadek zabronić im chodzić - niech siedzą na Turbaczu i się zachwycają).
A w ogóle to wybierzcie się w tamte rejony w kwietniu, w porze krokusowej. Kolejki o niebo mniejsze niż w Tatrach, a wrażenia krokusowe równie wielkie (zajrzyj w relacje z ub. roku).
Dzięki za wszystkie podpowiedzi! W końcu miałam czas posiedzieć trochę z mapami i wyszło mi, że opcja Klimczok - Skrzyczne - barania ma swoje wady. Po pierwsze trzeba drugiego dnia zejść do szczyrku (nie wiecie, czy da się to jakoś ominąć?) a po drugie narciarze...
Co sądzicie o modyfikacji Skrzyczne - Barania - Stożek? ew. między stożkiem, a barania nocleg w Wiśle?
Albo druga opcja, którą szłam dawno temu: Jaworzyna albo wierchomla-cyrla-niemcowa-przechyba (oczywiście w pierwszym poście się pomyliłam, nie schodziliśmy do rytra tylko do szczawnicy). To mi się nawet bardziej podoba bo przy ominięciu jaworzyny narciarzy nie ma, a dla pierogów i piwa grzanego w cyrli warto i pol świata przejść (mam nadzieję, że się nie pogorszyło :O)
Jak myślicie, które ciekawsze/daje więcej możliwości modyfikacji w razie czego?
Wiem, że wszyscy piszecie o Turbaczu, ale nawet nie mam mapy tych okolic... chyba pójdę do empiku i w końcu obejrzę tę trasę. albo poszukam mapy w necie... Chyba się do niego uprzedziłam.
Szczyrk możesz ominąć ale wtedy przez Skrzyczne nie przejdziesz (idąc z pod Klimczoka czerwonym w stronę Przełęczy Salmopolskiej i Malinowskiej Skały). A tego szczytu, jak i odcinka Skrzyczne-Malinowska naprawdę szkoda nie przejść, bo jest widokowo świetny.
Z narciarzami jest tak, że ci zjazdowi będą się tłoczyć przy nartostradach, wyciągach a te w zasadzie ominiesz grzbietem. Na szlaku spotkać możesz za to narciarzy na biegówkach. Nie wiem jak Ci to wypadnie w dniach ale często zimą bywam w rejonie Skrzyczne-Barania i jakoś tłumów nie widuję. Narciarze owszem są, ale nie trzeba się przepychać , kumulują sie zazwyczaj na odcinku Skzyczne-Malinowska. W weekendy, przy ładnej pogodzie oczywiście więcej ludzi ale szału nie ma.
Za to zazwyczaj szlaki są wygodne do chodzenia bo śnieg ubity i ujeżdżony.

Tu trochę fotek z zimy to możesz zerknąć. Od 14 zdjecia odcinek od Skrzycznego po Malinowską i występujące tam "zamrożone monstra" .
http://www.zuziawdrodze-galerie.cba.pl/skrzyczne032012.php
Omijać Skrzycznego nie chcę, poza tym to mogłoby za bardzo wydłużyć trasę (obawiam się, że Klimczok - barania nie przejdziemy), stad pomysł żeby darować sobie Klimczok, za to dołożyć stożek. Myślisz, że to dobry pomysł?
Zdjęcia super, mogę się odwdzięczyć lodowymi potworami ze śnieżki (a głównie jednym lodowym potworem, w które zamieniła się stacja meteo
http://info.wsisiz.edu.pl/~chustecz/karkonosze.php
Nie bardzo rozumiem zamysł, chcesz iść Na Baranią ze Stożka zamiast z Klimczoka?
Poza tym nie myślałem by iść Klibczok-Barania w jeden dzień tylko:
-w pierwszy do schr pod Klimczokiem
-drugi, Klimczok-Skrzyczne
-trzeci, Skrzyczne-Przysłop (po drodze Barania)
-czwarty, zejście (do wyboru kilka miejsc).
Odcinki raczej dobre jak na kilkunastoosobową grupę.

Lodowe potworki ze Śnieżki całkiem, całkiem
Nie, chcę iść najpierw na Skrzyczne i tam przenocować. potem do przysłopa, nocleg, a potem na stożek. Tylko zastanawiam się czy z przysłopa na stożek nie za daleko.
A odcinek Klimczok-Barania wyszedł mi w opcji ominięcia Szczyrku czerwonym szlakiem
Teoretycznie czasowo to się wyrobi (Przysłop-Stożek) z tym, że nie wiem jak zimą jest na tym odcinku-bo pewnie myślisz o czerwonym szlaku- w sensie czy szlak bywa uczęszczany i można liczyć na normalne zimowe przejście a nie brodzenie po pas.
Może ktoś z forum będzie wiedział.

A Szczyrk cóż, to tylko miasteczko które dość szybko byś minęła/przeszła schodząc od schr pod Klimczokiem szlakiem niebieskim a na dole od razu hop na zielony i na Skrzyczne. Mimo pozorów to ładny, widokowy odcinek.
Ale to na marginesie a propos tej poprzedniej wersji Klimczok-Skrzyczne-Barania

Wiem, że wszyscy piszecie o Turbaczu[...]
No właśnie o turbaczu myślałam od samego początku[...]

W sumie racja, mój błąd faktycznie taką miałam pierwszą myśl i zapomniałam ze o tym pisałam. Ale chyba pozostanę wierna w zimie beskidom. Gorce może za rok... Dzięki wszystkim za pomoc!

W sumie racja, mój błąd faktycznie taką miałam pierwszą myśl i zapomniałam ze o tym pisałam. Ale chyba pozostanę wierna w zimie beskidom. Gorce może za rok... Dzięki wszystkim za pomoc!
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nasza-bajka.htw.pl
  • Copyright (c) 2009 Impreza plenerowa w Kiełpinie 22 kwietnia 2007 | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.