Dach Beskidu Małego padł...
Impreza plenerowa w KieĹpinie 22 kwietnia 2007
...czyli Czupel zimą w stylu alpejskim i bez tlenuMiało być Tres Amigos, ale może od początku.
Planowaliśmy tę wycieczkę chyba ze 3 tygodnie z Gennaro i Memezio. Jak zwykle się musiało posrać, czyli złapałem zapalenie oskrzeli. Antybiotyki. Około czwartku ugadujemy się z Gennaro, że jeśli tylko będę na siłach po kuracji to owszem. Memezio męczy mnie telefonami, noż kuźwa jaka to upierdliwa bestyja W sobotę zapada decyzja - Czupel przez Magurkę. No i coś mnie tknęło. Uderzam do Daymana czy nie ma ochoty na zimową przecierkę. Ma ochotę!!! No to jest nas czworo. Znów w mojej pustej łepetynie zapala się lampka. Skoro Dayman śmiga z Katowic to może... A co mi tam... Wszystko Aniu przez ten wpis na mojej tablicy na FB Nasza rozmowa na gg wygląda mniej więcej tak:
Kaprowa: No wiesz idziemy dziś z Kaprem na imieniny mojej siostry
Darkheush: Oj tam, nie żebym kusił
K: Nie wiem czy się Kaper zgodzi
D: No kto jak kto, ale ty możesz go przekonać
K: Nie wiem czy się uda...
Mija kilka minut ciszy na gg...
K: Darek czekaj - jest nadzieja!!!
D: Hę???
K: Jedziemy!!!
Niedziela - dzień ataku szczytowego.
Po małych perturbacjach odnajdujemy się wszyscy na zaporze w Żarnówce. Piździawica okrutna. Jakieś -15 stopni. Startujemy żółtym z Międzybrodzia. Dayman po ok. pół godzinie przeżywa swój pierwszy tego dnia kryzys. Chce wracać. Namawiamy. "Daymano - spoko nie idziemy na wyścigi. Spróbuj, może dasz radę". No i ruszamy. Na początku fajnie, ale im wyżej tym więcej tego białego pod nogami. Niby ktoś szedł, niby przetarte. Idzie się ciężko. Po ponad 3 godzinach dochodzimy do Base Camp, czyli do schronu na Magurce Wilkowickiej. Szukam wzrokiem znajomej postaci. Szukam, szukam i w końcu znajoma postać wypatruje mnie Mój ci on, nie oddam nikomu... no dobra głupi tekst Marekk500 wraz z rodzinką ślizgają się przed schroniskiem. Prawie jak "Gwiazdy tańczą na lodzie" Dobra kolejny głupi tekst
Chwila pogaduch, wspólna fota i mykamy do Base Camp na posiłek. Zajmujemy strategiczny stolik w rogu werandy.
Około 14 przychodzi opamiętanie. Trza się zbierać. Kawał drogi przed nami, a za chwilę zacznie się ściemniać. Na szczęście mniej więcej połowa drogi na Dach BM jest ładnie przedreptana. Druga połowa to już wąski ślad w śniegu, a każde odstępstwo od ścieżki wiąże się z zapadnięciem w to białe świństwo po jaja.
Jednak na Czupel wyrabiamy dobry czas. Chwila szczytorozmyślań, fotosesja, "widok na Tatry", i zaczynamy zejście. Nie jest łatwo, choć poniżej poziomicy 650 już się idzie lajtowo. Wg szlakowskazu pod Czuplem mamy mieć 1,30h na dół. Do autek dochodzimy w godzinę. Znów zaczyna piździć
I chyba tyle z mojej strony. Dziękuję całej ekipie za fantastyczną wędrówkę i do następnego...
Komplet zdjęć po kliku w obrazek:
[i]Kaprowa: No wiesz idziemy dziś z Kaprem na imieniny mojej siostry
To były urodziny a nie imieniny Dareczek coś pokręcił ale ni dziwie mnie to stary już jest i miesza mu sie już w główce
I trochę moich foto pstryków:
https://picasaweb.google.com/101457544754253264231/MagorkaCzupelWinterExpedition2012?authkey=Gv1sRgCJ6x-OPvi5PnCw
Pięknie nie ma co gadać,tylko żal dupę ściska.Że na Stożku nie mieliśmy takiej pogody.