Wózkowanie pod Tatrami
Impreza plenerowa w KieĹpinie 22 kwietnia 2007
Wiec jeszcze o wózkach, choć nie tych z marketu
Wyjazd nie był typowo górski tak więc cudów nie należy się spodziewać. Raczej lekkie spacery dla "kapeluchów"

Ale organizacyjnie to już sprawa zdecydowanie trudniejsza, bo na wszystko trzeba było patrzeć przez pryzmat dzieci, głównie niespełna trzymiesięcznego Stasia (bo Zuza już zaprawiona w bojach).
Dnia pierwszego o 12 w południe wylądowaliśmy w pokoju na Kasprusiach. Dobre miejsce, blisko do kolejki na Gubałówkę, gdzie też podążyliśmy po ogarnięciu się i przepakowaniu. Wózek zmieścił się do wagonika, bo ludzi o dziwo nie było zbyt wielu. Na górze również bez tłoku i jakoś tak nieswojo się zrobiło

Zdjęcia http://www.zuziawdrodze-albumy.cba.pl/gubalowka2011.php

Dzień drugi to wypad z Łysej Polany do Doliny Białej Wody. Droga fajna, wózek szedł jak burza. Syn w zasadzie całą drogę przespał, jak widać kołysanie mu służy



W każdym razie i tak zadowolony jestem bo to pierwsza wizyta w tej dolinie i choć nie całej to jakieś rozeznanie już jest. I faktycznie, dolina wręcz pusta bo jedynie z pięć osób minęliśmy po drodze.
Zdjecia http://www.zuziawdrodze-albumy.cba.pl/bialawoda2011.php

Dzień trzeci i ostatni to spacer Doliną Strążyską. Trochę tu trzepało, więcej kamieni ale w zasadzie wózkowało się bez większego problemu. Ludzi za to już więcej (sobota), szczególnie na Polanie Strążyskie gdzie umiarkowany tłumek rozsiadł się przy stołach.
Do wodospadu podeszliśmy już tylko w dwójkę, z Zuzią. Wrażenie na niej zrobił spore, nie ma co.
Zdjęcia http://www.zuziawdrodze-albumy.cba.pl/strazyska2011.php

Co się działo popołudniami lepiej nie pisać. Każdy kto zabierze dziecko w miejsce ze straganami pełnymi zabawek (w Zakopcu tandetnych jak nigdzie indziej) ten wie, że lepiej kieszenie zasyć

Ale było też kilka pożytecznych spraw: pospacerowaliśmy po różnych zakamarkach miasta, zajrzeliśmy też krzywego domu- stoi taki do góry nogami i chodzi się w nim po suficie. W dodatku jest przechylony co w środku sprawia dziwne wrażenie. Dosłownie jak by się było po flaszce.
Wyjazd lajtowy, bez parcia. Pogoda, choć daleka od ideału, to i tak się udała bo dopiero wieczorem w sobotę zaczęło porządnie padać.
Zdjęcia z Zakopca (w tym i Krzywego Domu) http://www.zuziawdrodze-albumy.cba.pl/zakopane2011.php
Piotrek, byliśmy w tym samym czasie w Tatrach. Na Twoich zdjęciach widziałem jak przejeżdżają nowożeńcy z gośćmi weselnymi przez Krupówki, też wtedy byłem na Krupówkach bo widziałem jak ktoś zrobił im bramę. W sumie, goście imprezowali już w bryczkach

Obok mnie nawet jakiś dziadek dopominał się flaszki

Jakieś weselisko widziałem potem w oszklonej knajpie, na piętrze po prawej (idąc w dół) więc może to oni.
Widzę, że Staś zadowolony z wyjazdu. Uśmiechnięta buźka zwiastuje, że pójdzie w ślady siostry i niedługo dołączy do wycieczek na własnych nogach:)
To zdjęcie mówi wszystko

