Szczecin
Impreza plenerowa w KieĹpinie 22 kwietnia 2007
W kierunku polnocno-zachodnim wyruszamy w piatek popoludniu. Pociag jadacy do Szczecina niestety nalezy do takich, w ktorych obowiazuje rezerwacja miejsc.. Wiec nie dosc ze jest drozszy to jeszcze ktos decyduje za mnie gdzie mam siedziec. Jak kolo mnie siadzie ktos kto smierdzi, oblał sie waniliowymi perfumami lub kaszle to nawet nie moge sie przesiasc.. No i ciezko jechac razem ze znajomymi ktorzy kupuja bilety na innych stacjach. Durny pomysl z tymi rezerwacjami. Z takowymi myslami wsiadam w Oławie i tu kolejny cios- nie ma wagonu bydlęcego zwanego ostatnimi czasy czesto przedzialem rowerowym.Siadamy wiec z Tomkiem na karimatach pod kiblem i czekamy na toperza. W pociagu oczywiscie panuje burdel totalny. Ludzie biegaja tam i spowrotem bo ktos ich wygonil z miejsca gdzie usiedli, szukaja znajomych lub wolnego miejsca bo dostali miejscowke stojaca w korytarzu..itp Kiedys doszlo nawet prawie do bójki bo dwoch facetow mialo bilet na to samo miejsce w tym samym wagonie. Pod kibelkiem jak zwykle najsympatyczniej. We Wrocławiu wsiada toperz, rozkladamy karimaty i przysiada sie jadąca do Poznania dziewczyna. Nie pamietam jak miala na imie, ale interesuje sie fotografia i gra w jakims jazzowym zespole. W zeszlym roku jechala pociagiem ktory wykoleil sie po zderzeniu z tirem. Jej akurat nic sie nie stalo, ale zginely wtedy dwie osoby a kilkanascie zostalo rannych. Wspominamy rozne ciekawe i nieciekawe historie zwiazane z podrozowaniem koleja np. lepienie bałwana w przejsciach miedzywagonowych czy brak ogrzewania przy minus 25 stopniach. Łuskamy tez jajka, maczamy w majonezie kieleckim, zagryzamy kabanosem i popijamy piwko.
W przedzialach panuje zupelnie inna atmosfera, ludzie siedza cicho, przewaznie wpatrzeni w łuny swoich laptopow. W Poznaniu konczy sie nam piwo wiec korzystamy w uslug handlarza z torba. Ceny ma potworne wiec sie targujemy. Ostatecznie chcemy kupic 3 piwa ale nie mamy drobnych, mamy tylko sto zlotych. Facet mowi , ze nie ma wydac i wysiada, ale przez pomylke zostawia jedno piwo. Pociag ma juz ruszac a on po chwili wraca, decyduje sie na sprzedaz,jakos wydaje mi osiemdziesiat pare zlotych monetami. Na podlodze lezy juz kupka monet, my przeliczamy reszte, jakies grosiki wutyrliwuja sie na tory, a konduktor stoi cierpliwie w drzwiach z gwizdkiem w gębie i czeka by w koncu dac znak odjazdu..
Za Poznaniem zaczyna byc jeszcze ciekawiej. Przysiada sie do nas Marcin i Wojtek. Studiuja od wielu lat we Wrocławiu jakis kierunek zwiazany z energetyka (to rodzaj studiowania pt. "najgorsze byly trzy pierwsze lata na drugim roku" ), pracowali tez jakis czas w Norwegii a teraz nie pracuja i dostaja miesiecznie rownowartosc szesciu tysiecy zlotych. Bardzo intryguje mnie zostanie norweskim pasożytem spolecznym, wiec wglebiamy sie w zawiłe rozmowy na temat ich sposobu na zycie. Obecnie czas im mija miedzy ogladaniem reniferow na norweskiej polnocy a odwiedzaniem studiow we Wroclawiu, rodziny i znajomych gdzies w okolicach Strzelec Krajenskich. Czasem zdarzy sie jakis wiekszy wypad np. w zeszlym roku trafili do Bangkoku
Chlopaki na przyszlosc snuja plany zalozenia w Norwegii nocnej pizzerii, a teraz jada do rodzinnego miasteczka na karaoke. Koncza sie nam jajka i kabanosy, jest jeszcze jakies piwko, a zapach afganskiej fajeczki naszych nowych znajomych rozchodzi sie po pociagu siwą mgła... Konduktorzy sa wyjatkowo wyrozumiali a inni wspolpasazerowie bardzo sympatyczni, kilka razy rowniez przylaczaja sie do biesiady. Jaka szkoda ze nie wzielismy gitary!
Podroz zlatuje niewiadomo kiedy. Pociag wtacza sie na stacje Szczecin Dabie i trzeba wysiadac. Odkrywamy przy samym dworcu urocza knajpke obita drewnem, przywodząca na mysl klimaty kowbojskie wiec wstepujemy tam na zurek, bigos i fasolke ktorej nie ma.
Miejscowi pija tu dosyc kulturalnie, tylko jeden delikwent lezy na ziemii. Wdajemy sie w sympatyczna pogawedke z miejscowym elektrykiem, ktory opowiada nam o roznych transformatorach, probach (udanych lub nie..) kradziezy drutow pod wysokim napieciem przez okolicznych zlomiarzy. Tematy odchodza tez mocno od spraw zawodowych- od zalanych podziemnych tuneli wokol Szczecina do tajnych hitlerowskich baz na Antarktydzie i zaginionych dziesiatkach ubootów Ostatecznie nowy znajomy odwozi nas taksowka na Jeziorko Szmaragdowe gdzie mamy dzis bunkrowa baze.
Rozsiadamy sie przy ognisku,
ale ze godzina juz dosc pozna,chyba po polnocy, to przenosimy sie na nasze miejsce noclegowe. I tu przezywamy SZOK. Rok temu byl tu bunkier. Betonowe stropy i krete korytarze, zapach podziemii, jakies historyczne pamiatki typu stare łuski czy hełmy. Teraz wszystko zostalo zatynkowe, pomalowane, plastikowe okna, prysznice, kafelki na podlodze i swiatlo na fotokomorke.. Jak w szkole, markecie albo u kogos w domu.. Jesli zrobili to milosnicy fortyfikacji to jest to poniekąd dziwne..
Acz nie wazne gdzie- grunt zeby moc sie spotkac, pogadac i zobaczyc geby za ktorymi sie teskni Rozmowy płyną na tematy wspomnien z dawnego MRU, rozwiazywania problemow z bunkrowymi złodziejami czy wakacyjnych planow.
Rano suniemy w strone Polic. Jestem tu drugi raz i juz jedno wiem- Szczecin mi sie bardzo podoba! A zwlaszcza jego przedmiescia- wysokie, skrzypiace dzwigi portowe i ciagnace sie kilometrami dzielnice ceglanych kamienic, ogrodkow i wygrzanych sloncem podworek. Tak! Jest marzec a slonce dogrzewa jak w lipcu. Jest napewno kolo 20 stopni, mozna w poludnie chodzic z krotkim rekawem. Lato w marcu!! Czy moze byc cos lepszego??
W Policach od razu kierujemy sie w strone opuszczonej, poniemieckiej fabryki paliw syntetycznych. W lasach stoja sobie ogromne szkielety budynkow, czesciowo powykrzywianych w rozne strony, a fragmenty pokruszonego żelbetu wisza tu i owdzie. Wszystko jest we wladaniu roslinnosci- wiec ponoc marzec jest najlepszym momentem na zwiedzanie- nie ma juz sniegu, a nie ma jeszcze lisci- wiec cokolwiek widac
Fabryka zostala zbudowana przez Niemcow przed wojna.
Skladala sie z budowli nadziemnych, podziemnych, rur, ogromne silosy i studnie.
Niemcy od początku XX stulecia interesowali się możliwością przetwarzania paliwa stałego w ciekłe. Duże zasoby węgla w Zagłębiu Ruhry czy na Śląsku i jednocześnie brak terenów roponośnych spowodowały, że taka forma pozyskiwania paliwa ciekłego była dla niemieckiego przemysłu bardzo ważna.
W Policach w latach 30. istniał zakład Norddeutsche Mineralölwerke GMbH, regenerujący nie zużyte do końca paliwa okrętowe. Na bazie tej firmy rozpoczęto w 1938 roku budowę wielkiej fabryki benzyny syntetycznej, jednego z największych zakładów Pomorza Zachodniego. Najwiecej paliwa fabryka produkowala na przełomie kwietnia i maja 1944 roku osiągała wysokość 2800 ton dziennie. Paliwo było odprowadzane rurociągiem nad Odrę, gdzie w porcie było tankowane na statki. W czasie wojny w zakładach pracowali więzniowie, jeńcy wojenni osadzeni w obozach pracy.
Pod koeniec wojny fabryka zostala zbombardowana przez aliantow i od tego czasu pozostaje w ruinie.
Informacje o fabryce pochodza ze strony:
http://www.fabryka.police.info.pl/historia.htm
Tam tez mozna znalezc duzo innych ciekawych historii o fabryce, jej okolicach i historii.
Mozna tez znalezc wiele ciekawych podziemi.
Jest ich ponoc duzo wiecej, ale sa mocno zalane. Trzeba sie bedzie kiedys i tam wybrac
Popoludniu, przy jednym z bunkrow spotykamy ekipe rekonstrukcyjna ktora zaprasza nas na ognisko i żurek
Poczatkowo mamy w planach nocleg gdzies w ruinach na terenie fabryki ale po namowach zostajemy z ekipa w bunkrze. Wieczorem wspolne ognicho, poznawanie tajnikow broni i niekonczace sie pogawedki i plany.
Spimy w malowniczym bunkrowym wnetrzu.
Niektorzy wybieraja nocleg przy ognisku
Noc jest wyjatkowo ciepla jak na marzec. Zabralam dwa spiwory, kupe cieplych ubran, a wyszlo ze wcale mi nie bylo zimno.
Rano zbieramy sie dosc wczesnie bo daleka przed nami droga do domu. Nie udalo sie nawet pozegnac z wiekszoscia ekipy bo wystepuja w postaci zakokonionych spiworkow.
Podroz pociagiem mija nam milo i wygodnie, z wewnatrz przedzialowym warsem i pierwszym tego-wiosennym jechaniem z glowa za oknem
wszystkie zdjecia:
https://picasaweb.google.com/100906562474490185566/201203_SzczecinPolice_ZlotBunkrowy
Piękny Stg.44 w łapach Toperza