Słowaccy Cyganie
Impreza plenerowa w KieĹpinie 22 kwietnia 2007
Chyba kazdy kto bywał na Słowacji spotkal sie tam z Cyganami, w bardziej lub mniej sympatycznym sposob gdzies na nich wpadłNiedawno pojawił się ciekawy dokument o życiu Cyganów w tamtych okolicach właśnie. Moze ktos bedzie mial ochote sobie obejrzec
http://www.youtube.com/watch_popup?v=_KTL3Lzjlr0&vq=medium
Obejrzałem... no i cóż mam powiedzieć. Mają Słowacy problem.
Miałem pewne doświadczenia związane z Cyganami.
Kiedy byłem w Raju w 2004 roku podeszliśmy pod Romską Osadę w Słowackim Raju grupą ok 10 osobową. Najpierw w naszym kierunku zczeły biec dzieci. Prosiły o kasę, o coś do jedzenia. Daliśmy im kanapki, zaczęły się o nie bić. Co sprytniejsze zaczeły sięgać do naszych plecaków, np. wycągając butelkę z piciem z kieszeni bocznej. Zrobiło się zamieszanie, ciężko było się od nich opędzić. I wtedy zobaczylismy, że od strony wioski idzie do nas szybkim krokiem "kwiat młodzieży", a za nimi dorośli. Uciekliśmy ile sił w nogach.
Poniżej zdjęcia tej osady z 2010 roku, ale tylko z daleka.
Kiedys kolega bardzo chcial napisac ksiazke- reportaz o slowackich Cyganach.. ale dwa razy dostal wpier*** i jak na razie sobie odpuscil
Nam sie udalo zrobic pare fotek osady cygańskiej we wsi Krajna Bystra na Słowacji, ale specjalna odwaga sie nie wykazalam- bo fotki z jadacej skodusi
Ciekawa tez jestem bardzo czemu slowaccy Cyganie nie ubieraja sie tak kolorowo jak ich pobratymcy z ukrainskiego Zakarpacia? moze ktos wie dlaczego tak jest? i ci slowaccy sa chyba bardziej agresywni- na ukrainskim Zakarpaciu robilam Cyganom fotki na bazarze, krecilam sie miedzy nimi sporo - i jakos nikt mnie nie zaczepil.. A na Slowacji to juz za skodusia prawie kamienie lecialy...
Czechosłowacja, nawet rejony zamieszkane przez Cyganów, była zawsze bardziej cywilizowana niż Zakarpacie, więc może dlatego jakiś czas temu zmienili ubrania
zresztą nie nadużywałbym słowa "pobratymcy" - Cyganie z poszczególnych krajów w niektórych sprawach mają ze sobą mało wspólnego (również stroje), potrafią się mocno wzajemnie nie lubić. Np. Cyganie polscy a rumuńscy to zupełnie inna bajka...
Cyganie polscy także dzielą się. Romowie są społeczeństwem kastowym. Trochę się nimi interesowałam, u nas kiedyś mieszkali Cyganie Bergitka czyli bardzo nisko stojący w hierarchii Cyganie górscy. Przed wojną powadzili dość osiadły tryb życia.
To Ci się Buba powinno spodobać
"Znikające domy O architekturze obszaru Poraż, Mokre, Morochów, Niebieszczany W obiektywie i opowieści"
Redakcja: Monika Serafin
"Sąsiedzi. "Niebiescy" Cyganie
- A Cyganów Pani pamięta w Niebieszczanach?
Ja tam pole miałam koło Cyganów, tam z dołu, z rodzinnego domu jeszcze. Tam krowę pasła koło samych Cyganów.
- A jak się z nimi żyło?
No, jak z Cyganami. Tam mieli takie dwie, czy trzy budki i tam leżeli, a w lecie to na polu leżeli. I co bądź ogniska robili. Oni po weselach chodzili, skrzypki mieli, i basy."
Książka jest dedykowana panu Bronkowi Pałysowi, więc postaram się przedstawić fragment Jego opowieści. str. 21-22
" [...]
- A mieli jeszcze jakieś inne instrumenty oprócz skrzypiec i basów? Jakieś tamburyny, grzechotki?
Nie, może gdzieś tam, ale ja tego nie wiem. Ja tam nie chodził, gdzie Cygany bawili się inne, ale na pewno te Nasze, to nie mieli tego. (...) Ta Cyganka to nic nie umiała robić, on umiał. Albo blacharzem był, albo patelnię umiał zrobić i jakieś kotły wylewali. ja wiem, po zakładach mięsnych. Oni te kotły malowali. Oni bardzo zdolni do tego byli: jakieś takie smarowanie, malowanie. (...) Cyganki to raniutko szły za jałmużną. , jak była ładna pogoda - to daleko, a jak taka zawieja - to blisko. Do sąsiada. To o pół litra mleka, o cztery ziemniaki poprosiła... Kobiety to wracały latem - trzecia, czwarta. A rano wyszła - piąta, czwarta. To ona poszła kilometry, ojej... Długo chodziła, a on tymczasem drzewa przyniósł z lasu i dzieci pilnował. Oni dzieci dużo mieli. (...) A ona chodziła i prosiła. Umiała po cygańsku i po polsku, po rusku i po polsku. Jak szła do Polaków to "Pochwalony" mówiła, a jak poszła do Rusnaków to "Sława Jezu Chryste". Po rusku i po cygańsku. Oni to dobrze nie wymawiali tego, ale jednak umieli. Dogadali się. Ona wracała, to w domu już nic nie robiła, zmęczona była. A jak dziecko małe miała, jak nie mogła zostawić na cały dzień - to nosiła to dziecko. Ona to jakoś to umiała, że to dziecko przy piersi było. A tę jałmużnę to do płachty zbierała. Oni nie robili zapasów. Drzewa na przykład. Każdy dzień - świeże.
- A co w zimie robili?
Ona szła za jałmużną. A on do lasu po drzewo. Ale on to tak nie na ramieniu niósł, tylko tak na plecach. On to tak nazywał [na dzieche]. On to przyniósł tak na dwa dni. I przemęczać się nie chciał.
[...]
- A sąsiedzi kłócili się między sobą, z Cyganami?
A to tak... To lało, to nie chciało się iść po drzewo do lasu... To do sąsiada. Ja do niego: Czyś ty mi woził drzewo?, Czyś ty mi narąbał?...
- A kiedy Cyganie zniknęli z Niebieszczan?
A... Niemiec to Niemiec. Ich ścigał strasznie. To żydów i Cyganów. Ale trochę się ich utrzymało u dobrych ludzi. [...]
***
Pan Bronek - o domach "niebieskich".
- A czym się różniły chaty cygańskie od domów mieszkańców Nibieszczan, na przykład od domu pana Bronka?
Bardzo marne były. My mieli kryte słomą. To dwa rodzaje były krycia: na snopki i plaskacze. U mnie i tak, i tak było. a oni. Tam coś blachy z wiadra, deska, kawałek blachy, kawałek gumy... A u gospodarzy słoma. A dachówka. To wtedy, za mojej pamięci to dwa numery pod dachówką było w Niebieszczanach. I jeden cały pod blachą. Drogo to, a tu było biednie.
- A czym się różniły te dwa sposoby robienia dachów?
Jeden był robiony w tzw. snopki. I były drążki. I to było wiązane powiąsłami do tych...dwa, trzy snopki wiązano. I to było grubo tej słomy. A jak drugi się robił - musiały być łaty z desek. I była słoma kładziona. , ale kłosami w dół. Ten dach był słabszy, ale ładniejszy. I tak, biedniejsze, kryli tymi plaskotami, a te bogatsze snopkami. A kiedy taki nowy dom pobudowali, chodzono po wsi. I każdy dał. Snopki. To już było w modzie. W zimie ciepło, a pod blachą, eternitem - zimno jak diabli. W lecie chłód, no a blacha się zaraz spiecze i zaraz w ogniu. Miał tu ule taki w lecie z Zagórza, wynajął od Nadleśnictwa plac i koło wody postawił swoją pasiekę. "Dlaczego ty te ule słomą kryjesz?" - "No bo słoma jest lepsza". I wiedział, że pod blachą to te pszczoły rozpieką się - jak w ogniu."
Ze słowackimi Cyganami miałam problemy służbowe i to niezłe. Dość często się włóczę, więc widziałam wiele osiedli, nawet takie zadbane.
Np. Cyganie polscy a rumuńscy to zupełnie inna bajka...
Pudelek napisał:
[Z kolei w pociągu z Debreczyna do Valea lui Mihai jakiś Węgier, usłyszawsze, że nie mówię po węgiersku, wziął mnie za Cygana Very Happy)
w Polsce i w Rumunii też tak jest - że Cyganie stawiają willę, ale np. nie gotują w kuchni ale nadal na dworze w Rumunii to z pociągu było widać cygańskie wille, a dookoła obdarte dzieci
w Polsce i w Rumunii też tak jest - że Cyganie stawiają willę, ale np. nie gotują w kuchni ale nadal na dworze
To mi sie akurat bardzo podoba ze mimo posiadania duzej ilosci kasy nie zatracaja swoich obyczajow, przyzwyczajen i tradycji.
Na Ukrainie takie wille nazywają Gargamelami
nie tylko na Ukrainie
w Polsce słyszałem określenia "gargamel" również na te "polskie" domy, które są przerośnięte i zupełnie bez stylu
Gdy widzę "gargamele", czy to "polskie", czy "cygańskie", to natrętnie powraca myśl, że interesujące byłoby ustanowienie prawa nakazującego umieszczenie przy takim "obiekcie" trwałej tablicy z nazwiskiem projektanta
[
Jeśli życie na pokaz wśród sąsiadów ci się podoba, to oczywiście twoja sprawa - dla mnie takie zachowania są po prostu żałosne i świadczą wyłącznie o prymitywizmie właścicieli willi. To oczywiście nie dotyczy tylko Cyganów, ale ogólnie wszystkich. Znajoma kupiła se odkurzacz za 4 tysiące, a teraz od roku płacze, że nie ma czym dziecka nakarmić z kolei jedna ciotka co roku przysyła pocztówkę np. z Dominikany, aby się pochwalić, że ma hotel z widokiem na morze (zawsze się tym zachwyca - choćby pierwszy raz morze widziała ), a nastepnie przy rodzinnym stole narzeka, jak to jej ciężko
..
Robienie czegokolwiek na pokaz i dla szpanu zawsze tak samo napawa mnie niesmakiem.. Acz z dwojga zlego to wole juz jakies pseudopalace z wyjacym wilkiem na szczycie wiezy bedace odzwierciedleniem chorych ambicji wlasciciela niz setki i tysiace identycznych willi "plaszczakow" kupowanych na kredyt i ponad stan i obrastajacych kazdy kawalek Polski..
[dom buduję po to, aby w nim spokojnie mieszkać, a nie, żeby się wyróżniać w okolicy - mnie to w ogóle nie pociąga...
Czy kazde odejscie od szablonu ma na na celu tylko i wylacznie chec wyroznienia sie w okolicy?
Dzielnica cygańskich "pałacow" w mołdawskim mieście Soroca (Soroki)
https://picasaweb.google.com/bagienny.powsinoga/201205_Moldawia_Soroki_DzielnicaCyganska
większość z nich to takie "pałace" dla niebogatych...
większość z nich to takie "pałace" dla niebogatych...
w porównaniu z tymi slumsami to i szałas w górach jest rezydencją
Bodajże w Zgierzu też jest kilka tych "pałaców" cygańskich.
Staram się nie mieć uprzedzeń do nikogo niestety do cyganów mam niechęć. Ale może nie wszędzie są tacy jak Ci których znam/znałem.
Na dwie grupy ich w moich stronach dzielę:
-nieszkodliwych społecznie nierobów
-zapijaczonych nierobów.
Ci pierwsi żyją z zapomogi (całkiem nie złej) i jedyną pracą jaką się skalają to czasami wciskanie ludziom bubli na parkingu koło Tesco. Ci drudzy, rzadko kiedy trzeźwi, sępią kasę głównie w okolicy rynku.
Kiedyś (może o tym już pisałem?) mieszkali na mojej ulicy, dom został zdemolowany totalnie. Dostali więc od miasta inny, po remoncie. Nie minął rok a już nawet szyb w oknach nie było tylko dechami zabite.
Kamienica w której teraz jacyś cyganie mieszkają wygląda jak po wojnie.
Nie wiem jak to wygląda w ich kulturze ale ponoć dzieci cygańskie nie chętnie są wysyłane do szkół.
Z tego co słyszałem to w Żywcu mają teraz jakiś nakaz uczęszczania i-co słyszałem od gościa który pracuje w jakiejś komórce kontrolnej- ponoć po początkowych trudnościach- powoli zaczyna ten nakaz przynosić efekty.
Ale szczegółów nie znam.
To tak na marginesie.
Na dwie grupy ich w moich stronach dzielę:
-nieszkodliwych społecznie nierobów
-zapijaczonych nierobów.
.
A mnie jednak trochę przeszkadza, że zdrowi i sprawni ludzie się opierdzielają, dostają za nic nie małe pieniądze od miasta + różne dodatki w postaci produktów, a tym czasem n.p. nasz lokalny dom dziecka i dzieci w nim żyją nędznie, bo pieniędzy brak.
Niby to problem dość ogólny ale procentowo wśród cyganów większość nic nie robi a wśród pozostałych mniejszość żeruje.
Powiem tak,dla Cygana nie jest grzechem ukraść czy oszukać( zaznaczam że nie myślę że wszyscy są tacy) nie jest grzechem.Ktoś kto daje się okraść lub oszukać w ich oczach jest głupcem.A oni głupców nie szanują.Inna sprawa że to łatwy sposób na życie+handelek.
Jakby tacy byli wszyscy to by mi totalnie nie przeszkadzali..
ostatnio w tv przedstawiali program o tym jak Cyganie zjedli konia :/
ostatnio w tv przedstawiali program o tym jak Cyganie zjedli konia :/
może zjedli surowego?
ostatnio w tv przedstawiali program o tym jak Cyganie zjedli konia :/
Ponieważ wątek "slowackocygański" stał się taki trochę "ogólnocygański", to wrzucam tu dosyć specyficzną nowość z Sudetów, a ściślej z moich rodzinnych Świebodzic.
Obok jednego z istniejących już wcześniej grobów świebodzickich Romów na tutejszym cmentarzu komunalnym, pojawiły się niedawno dwie rzeźby. Ale jakie ?
Zobaczcie sami
Grób ten jest obecnie hitem w internecie. Co rusz, ktoś sobie robi przy nim fotki - nie tylko świebodziczanie, nie tylko też Romowie. Stał się po prostu dolnośląską atrakcją tzw. turystyki funeralnej!
I na koniec mała refleksja. W tym samym sektorze cmentarza, może w odległości 50 m od "Cygana z komórką", znajduje się grób jednego z najwybitniejszych europejskich chirurgów przełomu XIX i XX wieku - urodzonego w Czerniowcach na Bukowinie Jana Mikulicza-Radeckiego (1850-1905), profesora trzech uniwersytetów - Jagiellońskiego, w Królewcu i we Wrocławiu, doktora honoris causa kilkunastu uniwersytetów w Europie i obu Amerykach.
I tylko garstka spośród śpieszących dziś do cygańskiego pomnika turystów, podejdzie do grobu Mikulicza. Ale to już chyba nie wina świebodzickich Cyganów...
może ten Cygan handlował komórkami?
Wracając do głównego motywu, czyli Cyganów słowackich, to listopad zapisał się wydarzeniami, po których "poprawnie polityczna" część Słowaków jest w "szoku". Żupanem ( odpowiednik polskiego marszałka województwa ) w Bańskiej Bystrzycy został Marian Kotleba ( Ąudová strana Naąe Slovensko ). Nacjonalista, negatywnie nastawiony do Cyganów, który np. kupił działkę w Krasnohorskim podhradi ( wszyscy chyba pamietaja pożar zamku ) z zamiarem wyburzenia postawionego tam nielegalnie cygańskiego domu. Kotleba wygrał wybory w zadziwiający sposób. Do drugiej tury przeszedł osiagając wynik 21% głosów. a jego konkurent - dotychczasowy żupan 49% głosów. Kotleba tak bardzo zmobilizował wyborców przed głosowaniem w drugiej turze, że otrzymał 55,53% głosów. Co bardziej przytomni z "poprawnych politycznie" stwierdzili, że jeśli w sprawach Cyganów państwo nie zacznie działać wreszcie na poważnie, to partia Kotleby przy najbliższych wyborach wejdzie do parlamentu ( w 2012 r. partia otrzymała zaledwie 1,58% głosów. ).
W grudniu do sklepu w Janovcach (miejscowość na drodze z Popradu do Levoczy) przyszła kilkuletnia dziewczynka w samych majteczkach i koszulce. Na bosych nogach miała świeżo wystrugane drewniaki. Przyszła kupić kilka rożków, tamtejszych odpowiedników naszych bułek.