Prawie biały Biszkopt pilnie szuka domu...
Impreza plenerowa w KieĹpinie 22 kwietnia 2007
Kilka miesięcy temu do mojejkoleżanki przybłąkał się psiak, taki trochę w typie labradora, ale
mniejszy, drobniejszy... gdzieś tam jednak ten labek mieszał... Psiak
upodobał sobie posesję tej mojej koleżanki, zamieszkał u niej na
wycieraczce (dom mają nieogrodzony). Przez kilka tygodni dostawał jeść,
pić, był oczywiście ogłaszany, bez większego odzewu... Jednak wkrótce
innym domownikom psiak zaczął przeszkadzać Został więc uwiązany na
sąsiedniej posesji, należącej również do tej samej rodziny (dom po
babci). I tak już Biszkopt czeka na nowy dom kilka miesięcy. W tym czasie
udało się nam wyadoptować kilka innych psiaków, a o Biszkopta nikt nie
pyta. Uwięź wypaczyła nieco jego charakter, ale myślę, że
odpowiedzialny opiekun i miłość zdziałają wiele i psiak znów stanie
się radosnym chłopakiem, jakim był wcześniej.
Mieszkamy w świętokrzyskiem. To województwo, jeśli chodzi o problem
bezdomności i dobrostanu zwierząt, to czarna dziura na mapie Polski.
Oczywiście, wiem, ze takich "dziur" jest znacznie więcej, ale tu o
adopcję naprawdę ciężko. A jeśli ktoś juz się znajdzie chętny, to
bardzo często nie chce psa-przyjaciela, tylko psa-alarm, równie często
psa na łańcuch... Ostatnio wysłałam do Krakowa psa w typie
labradora/flat coated retrievera, dosłownie wydzierając go z rąk osoby,
która chciała go na łańcuch. Pozbyła się wcześniej swoich
poprzednich psów, bo tamte to pospolite burki, a ten piękny, "rasowy"... Uprzednio podstępem chciała pozyskać psa, twierdząc, ze psiak ma być dla jej siostry i jej dziecka, które płacze po odejściu poprzedniego labradora...
Konspiracja była nieziemska, ale się udało i psiak ma najlepszy z
możliwych domów w Krakowie Marzy nam się taki sam happy end dla
Biszkopta...