ďťż

"Piąte dziecko" po spotkaniu

Impreza plenerowa w Kiełpinie 22 kwietnia 2007

Sprawozdanie z ostatniego spotkania BKK będzie niezmiernie trudne. Czytaliśmy i omawialiśmy na nim powieść Doris Lessing „Piąte dziecko”. Mimo tego, że jest to krótka powieść, zawiera w sobie tyle aspektów, tyle problemów i tyle zagadnień, że próby zamknięcia jej w kilku zdaniach recenzji z zasady spełzają na niczym.

Doris Lessing to wielokrotnie nagradzana i bardzo ceniona pisarka. Jest również laureatką Nagrody Nobla, która jak twierdzi sama pisarka, jest królewskim ukoronowaniem, jak poker w kartach. Ale z nagrodami bywa różnie. Świadczą chociażby o tym nasze pytania, za co tak właściwie Pani Lessing dostała tę nagrodę. Bo po przeczytaniu „Piątego dziecka” (ale były też osoby, które czytały inne jej powieści – nie oceniamy autora na podstawie jednego dzieła) zgodnie stwierdziliśmy, że nie jest to literatura na miarę Nobla. Jest to dobra literatura, ale już chyba nie wybitna... Jednocześnie doceniliśmy odwagę Lessing w poruszeniu takiego tematu. Tego, że macierzyństwo ma również swoją ciemną stronę, że instynkt macierzyński nie zawsze pojawia się od razu.

O samej książce dyskusja potoczyła się bardzo ciekawie. Bardzo interesujące były porównania rzeczywistości powieściowej z realiami polskimi. Tam, gdy młoda para, Harriet i Dawid chcą mieć dzieci, każdy próbuje ich odwieść od tego zamiaru. U nas, pierwszym pytaniem po ślubie młodej pary jest „Kiedy dzieci?”. Główni bohaterowie, Harriet i Dawid, nie wzbudzili sympatii. Określiliśmy ich jako skrajnych egoistów – chcą mieć dużo dzieci bez względu na wszystko i bez zastanawiania się nad konsekwencjami.

Cała powieść, mimo iż pełna różnych bohaterów, rozgrywa się tylko pomiędzy Harriet i Benem. Lessing przedstawia nam nietypową relację między matką a dzieckiem. Ale wydaje się, że mimo wszystko próbuje wybronić matkę. Ona sama nie jest zła, nie możemy jej obwiniać. Wina jest w tym, że całe życie jej mówiono, że musi kochać swoje dziecko. Miała takie wyobrażenie szczęścia, i nie umiała z niego zrezygnować, nie umiała sobie odpuścić. Ale jednocześnie zdawała sobie sprawę z problemu – po prostu nie umiała postąpić inaczej.

Postać Harriet przyciągnęła najwięcej naszej uwagi. Została ona określona jako postać papierowa, bez życia i uczuć, z którą raczej nie można się utożsamiać. Jest postacią, która ma plan – posiadanie dzieci. A poza planem nie ma nic, żadnych uczuć, myśli, żadnego szczęścia. Wydaje się, że sama pisarka nie wiedziała do końca, jakie są uczucia Harriet.

Podsumowując – czytało się dobrze, został w „Piątym dziecku” przedstawiony bardzo ciekawy problem. Zabrakło jednak psychologii postaci, która może pozwoliłaby na głębsze przedstawienie sytuacji, a nam jako czytelnikom pozwoliłaby na lepsze zrozumienie i może większe utożsamianie się z bohaterami.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nasza-bajka.htw.pl
  • Copyright (c) 2009 Impreza plenerowa w Kiełpinie 22 kwietnia 2007 | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.