Z Krakowa do Zakopanego w pół godziny? Małopolskie marzenia.
Impreza plenerowa w KieĹpinie 22 kwietnia 2007
Napowietrzna kolejka z Krakowa pod Tatry w pół godziny
W pół godziny z Krakowa do Zakopanego. Niemożliwe? A jednak, i to już za pięć lat. Amerykańska firma Eagle Rail chce wzdłuż wiecznie zakorkowanej "zakopianki" wybudować kolej napowietrzną, która będzie pędzić pod Tatry z prędkością 200 km/h. Co najważniejsze, to nie tylko mrzonki i pobożne życzenia - inwestor ma fundusze i chętnie je wyda. Czeka tylko na zielone światło od władz - czytamy w dzisiejszym Dzienniku Polskim.
To ma być prawdziwa rewolucja. Teraz, przy sprzyjających okolicznościach, a więc poza sezonem, z Krakowa do Zakopanego dojechać można najszybciej w półtorej godziny. W sezonie - nawet w cztery. Na pociąg nie ma co liczyć - jedzie kilka godzin. Dzięki propozycji firmy Eagle Rail, te sto kilometrów pokonamy w 30 minut. Z podobnych udogodnień cieszą się już Japończycy, Niemcy i Amerykanie, niebawem zaczną z nich korzystać Brazylijczycy.
- Ten transport jest w użyciu od siedemdziesięciu lat i ani raz nie doszło do wypadku. Jest szybki, cichy i niezwykle punktualny. W Polsce chcemy wybudować najnowszą generację kolei, która w ciągu trzech dni może przewieźć 100 tysięcy osób w jedną stronę. Wpłynie to na rozwój regionu, rozwinie się turystyka, młodzi ludzie nie będą opuszczać Podhala - zachwala Romuald Mysłowski, koordynator projektu na Polskę.
REKLAMA
Inwestor chciałby, by pierwsza tego typu trasa w kraju, prowadziła od lotniska w Balicach, przez Rabkę, Nowy Targ do Zakopanego, mniej więcej wzdłuż "zakopianki". Dodatkowo dwie odnogi trasy przebiegałyby przez Czarny Dunajec i Bukowinę Tatrzańską. Wokół Zakopanego kolej tworzyłaby pętlę, łącząc przystanki ulokowane w okolicznych miejscowościach lub u wlotu do dolin w Tatrzańskim Parku Narodowym.
- By poprowadzić linię, nie potrzebujemy wiele miejsca, zaledwie co 120 metrów około 2 metrów kwadratowych powierzchni ziemi pod podpory. Zatem trasa kolei mogłaby przebiegać na przykład pomiędzy dwoma pasami drogi - wyjaśnia Mysłowski.
Kolejka nie tylko znacznie skróci podróż do Zakopanego, ale da zatrudnienie około 20 tysiącom osób. - Mimo że same wagony są w pełni zautomatyzowane i bezobsługowe, to jednak wiele osób znajdzie zatrudnienie przy stacjach wzdłuż całej trasy - zaznacza przedstawiciel Eagle Rail Romuald Mysłowski.
Ile takie cudo kosztuje? To zależy od długości trasy. Inwestor zarezerwował na budowę 2 miliardy dolarów. Jednak, jak zaznacza, nie wszystko będzie trzeba wydać. - Kolej jest w pełni ekologiczna. Napędzana jest prądem, ale dzięki turbinom rozstawionym na całej długości trasy sama generuje energię. A ta ekologiczność otwiera drogę do potężnych funduszy unijnych, które pokryją nawet 60 procent kosztów budowy - zapewnia Romuald Mysłowski.
Oszczędność energii wpływa również na obniżenie kosztów eksploatacji, a to - według przedstawicieli firmy - może oznaczać, że bilety będą tańsze od autobusowych nawet do 30 procent.
Piękna wizja nowatorskiego pociągu została zaprezentowana samorządowcom z powiatów tatrzańskiego i nowotarskiego oraz przedstawicielom miejscowych środowisk. Pomysł się spodobał, nie brakowało jednak wątpliwości. - Różnica temperatur na przykład między Poroninem a Kuźnicami dochodzi nawet do piętnastu stopni. Jak w takich warunkach kolej działa? - dopytywał się Andrzej Laszczyk, prezes Polskich Kolei Linowych.
Jak się okazuje, pociąg jest przygotowany na wszystko. - Instalacje są podgrzewane, tak że mróz nie wpływa na jego funkcjonowanie. Kolej jest odporna również na wiatr halny. Śnieg nie stanowi problemu, nie trzeba go odgarniać - wylicza Michael Meisser, szef firmy Eagle Rail.
Zadowolenia z tego, że inwestor właśnie na Podtatrzu chce wdrożyć w życie najnowocześniejszą technologię, nie ukrywa Andrzej Gąsienica-Makowski, starosta tatrzański. I już widzi dla kolei dodatkowe zastosowanie. - Można by ją wykorzystać nie tylko jako transport, ale również jako kolej widokową, na przykład z Bukowiny Tatrzańskiej do Witowa wzdłuż Tatr. To też pomysł, który pasuje do naszej idei stworzenia pod Tatrami kurortu. Co prawda decyzja o powstaniu kolei leży po stronie rządu, jednak samorząd powiatu tatrzańskiego na pewno będzie te plany wspierał - zapewnia.
Przedstawiciele firmy Eagle Rail, z jej prezydentem Michaelem Meisserem na czele, są po rozmowach w Ministerstwie Infrastruktury. Jak zaznaczają, tam dostali zielone światło. Teraz czeka ich kolejna runda rozmów, tym razem w Urzędzie Marszałkowskim w Krakowie, z PKP oraz Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad, gdyż m.in. po ich terenach prowadziłaby najdogodniejsza trasa dla nowatorskiej kolei. Instytucje te mogłyby wejść w skład spółki tworzącej nową trasę.
Koncepcji na rozwiązanie problemu transportowego na Podhalu było wiele. W tym przypadku jedno jednak jest nowością - pomysł kolei napowietrznej nie ma wrogów. Sprzyjają mu bowiem nawet członkowie Federacji Obrony Podhala, których sprzeciw przyczynił się do zablokowania w zeszłym roku przebudowy "zakopianki".
"Dziennik Polski", Łukasz Razowski
(SG)
Więcej o kolei napowietrznej przeczysz w dzisiejszym "Dzienniku Polskim".
Pożyjemy zobaczymy. Jednak takie coś by się przydało. Tylko, czy dożyjemy takiej kolejki?
Jak dla mnie to marzenia ściętej głowy.
Właśnie wróciłem z Tatr. O ile dojazd z rana nie stanowił problemu to powrót w niedzielę jak zwykle okazał się koszmarem. Ot polskie piekiełko
Wtedy to by się dopiero hołoty zwaliło w Tatry Niech jeszcze winde na Giewont zbudują
Ludzie jak przyjeżdżali tak będą przyjeżdżać. Niezależnie od tego czy kolejka będzie czy nie. Wątpię w to, że kolejka zminimalizuje ruch kołowy do zera. Poza tym przy obecnej polityce cenowej na Podhalu to wcale się nie dziwię, że ludzie pchają się tam samochodami.
Przykład - koszt parkingu na Palenicy Białczańskiej 20 zł. Koszt dojazdu busem tam i spowrotem z Zakopanego 20zł. Dla 4 osób 80 zł. Nawet przy doliczeniu paliwa i tak taniej wychodzi. A przynajmniej masz całkowitą niezależność od rozkładu.
Wtedy to by się dopiero hołoty zwaliło w Tatry Niech jeszcze winde na Giewont zbudują
E tam, w Poroninie znów się zawiąże jakiś komitet jak ten co blokuje rozbudowe drogi) i zacznie mieszać, że ich się odetnie od turystów bo, tym razem śmigną nad nimi
Nic z tego nie będzie.
E tam, w Poroninie znów się zawiąże jakiś komitet jak ten co blokuje rozbudowe drogi) i zacznie mieszać, że ich się odetnie od turystów bo, tym razem śmigną nad nimi
Nic z tego nie będzie.
Tylko jak przyjdzie postawić kilka słupów komuś przed domem lub na jego terenie to się optyka zmieni.
Z reszta, ja tam średnio wierzę, że ta inwestycja dojdzie to skutku choć, jeżeli by się udało, będzie to przełom w transporcie.
Nie wierzę... Taka propozycja i:
- nikt nie protestuje
- są pieniądze
- wszystkim się podoba
Czy my jeszcze mieszkamy w Polsce?
Poza tym przy obecnej polityce cenowej na Podhalu to wcale się nie dziwię, że ludzie pchają się tam samochodami.
Przecież to prima aprilis
Eagle Rail z Chicago chce rozwiązać problemy komunikacyjne Małopolan, między Krakowem a Zakopanem budując podwieszaną kolej pędzącą 200 km/godz. W Zakopanem otwierają już szampana, ale nikt nie sprawdził, czy firma ta dotąd cokolwiek zbudowała.
Przedstawiciel amerykańskiej Eagle Rail Romuald Mysłowski w zeszłym tygodniu obiecał, że po pięciu latach budowy jego firma zakończy problemy z rozbudową "zakopianki". Skończy się czterogodzinna jazda w korku, skończą swary górali z drogowcami. Rozwiązaniem proponowanym przez Eagle Rail jest napowietrzna kolej szynowa, która na słupach rozstawionych między Krakowem a stolicą Tatr pomknie 200 km/godz.
Jak czytamy na stronie internetowej firmy (utworzonej w tym roku), kolej jest niemal bezobsługowa, ale zapewni miejsce pracy dla 20 tys. osób. Wagoniki poruszające się na nieznanej wysokości prawie w ogóle nie zużywają energii, więc bilet na nie będzie tańszy od autobusowego o 30 proc.
Co ważne, pan Mysłowski oraz jego szef Michael Meissner z Chicago twierdzą, że pod każdy z ponad tysiąca potrzebnych tej kolei słupów kolejki potrzebne są tylko 2 m kw. ziemi; a zatem nie będzie kłopotów z wywłaszczaniem. Tym bardziej że w planach Amerykanów słupy miałyby stanąć wzdłuż "zakopianki" - na jej dwupasmowym odcinku, na pasie zieleni.
Samorządowcy z Zakopanego oraz, co zaskakujące, również większość mediów na wieść o rewolucyjnym rozwiązaniu zaczęli wiwatować. Starosta tatrzański snuje już wizje odnogi tej kolei, która przewiezie turystów od Bukowiny Tatrzańskiej do Witowa, by z jej okien oglądali Tatry. Cieszy się nawet Federacja Obrony Podhala, która zablokowała budowę dwupasmówki w swojej wsi.
Dziwi tylko, że:
* Nikt nie zapytał np., jak to możliwe, że Eagle Rail tak rewolucyjnego rozwiązania nie zrealizowało wcześniej w innych bogatszych krajach. Strona internetowa firmy nie wykazuje, by zrealizowała ona jakikolwiek projekt.
* Nikt nie sprawdził, że technologia, którą prezentuje Eagle Rail, nie istnieje. Najszybsze wagoniki tego typu na świecie nie przekraczają 60 km/godz. - i to w najbardziej rozwiniętym technologicznie kraju - w Japonii. Żadna tego typu sieć kolei nie przekracza długości kilkunastu kilometrów - to wyłącznie miejskie warianty metra (tam, gdzie nie opłaca się kopać tunelu).
* Nikt też nie zadał sobie banalnego pytania, co stanie się na "zakopiance", gdy kolej się zepsuje. Jej naprawa będzie wymagała zamknięcia jednego, a może dwóch pasów drogi. A co gdy w wypadku ciężki samochód uderzy w słup kolejki? Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (zarządca drogi) nie miała ochoty komentować wczoraj sprawy. Eagle Rail zapowiadało, że czeka na spotkanie z GDDKiA.
* Panowie Mysłowski i Meissner ogłosili, że realizują już podobny projekt w Brazylii. Nic więcej jednak o tym nie wiadomo. Na ich stronie internetowej są tylko plany budowy w Brazylii i w Panamie. "Projekt" wszędzie wygląda tak samo: rysunek obłego wagonika i kreski przebiegu linii na rzutach map internetowych.
* Firma zapowiedziała samorządowcom, że pieniądze nie są problemem. Inwestycja ich zdaniem może kosztować ok. 3 mld zł. Firma ma dysponować odpowiednimi środkami, by starać się o dofinansowanie z UE.
Spróbowaliśmy rozwiać te wątpliwości, ale na stronie WWW firmy nie ma numeru telefonu ani adresu. Jest jedynie formularz do kontaktu e-mailowego. Prośbę o kontakt przesłaliśmy więc e-mailem. Na odpowiedź czekamy.
Z szybkich ustaleń - które zresztą zrobiły już dziesiątki internautów, dzieląc się wątpliwościami na forum i w listach do redakcji - wynika, że szef Eagle Rail Michael Meissner jest architektem z Chicago. Był związany z firmą Hytran Transportation Co. - z danych pochodzących z internetu wynika, że amerykańska administracja nakazała ją rozwiązać w 2009 r. Pod adresem Hytran mieści się również biuro projektowe Meissnera. To dom na przedmieściach Chicago. Siedziba samej Eagle Rail nie jest bardziej imponująca - to najprawdopodobniej kilkupiętrowy budynek z ceglaną elewacją, również na przedmieściach. Dość skromne adresy jak na siedzibę człowieka obracającego miliardami.
Bezkrytyczny zachwyt nad "projektem" Amerykanów, jaki przebiegł przez Podhale i polskie media, można wytłumaczyć tylko tęsknotą wszystkich Polaków, by "zakopianka" wreszcie przestała być barierą w drodze do Zakopanego. To zrozumiałe, dlatego przed pomysłami Eagle Rail nie można się zupełnie zamknąć. Jednak skoro firma jest pewna sukcesu, niech buduje. Dla tak szybkiego i komfortowego połączenia powinna się łatwo znaleźć oferta banków skłonnych przyznać kredyt.
Ale Eagle Rail rozpoczyna projekt od nakłonienia GDDKiA i polskich kolei do współudziału w inwestycji. Bez gwarancji finansowych, bez analizy kosztów (ta na stronie internetowej Eagle Rail liczy sobie kilkanaście zdań) można to nazwać tylko humbugiem.
Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków
Przecież to prima aprilis
W rzeczy samej
Witam! Mało prawdopodobne, żeby to powstało. Na moje rozeznanie 5 % szans. Już były pomysły tuneli pod Tatrami itp. i nic z tego nie wyszło. Jestem w stanie się założyć o dużą sumę, że prędzej będziemy mieć drogę szybkiego ruchu na całej trasie od Krakowa do Zakopanego... za stosowną opłatę za przejazd (bramki poboru opłat).
mieć drogę szybkiego ruchu na całej trasie od Krakowa do Zakopanego...
pietia napisał:
Pudelek napisał:
Nie rozumiem po co ludzie decydują się na tak oblegane destynacje! Przecież na urlop jedzie się wypocząć, a nie stać w korkach!
a po co jeżdżą nad polskie morze, mimo, że można jechać gdzie indziej, gdzie będzie taniej (albo chociaż nie drożej), ciekawiej i przyjemniej? z dwóch powodów: albo są już tak przyzwyczajeni, że urlop tylko w Polsce, a polski Bałtyk i Zakopane to najpiękniejsze miejsca na świecie, albo z powodu zwykłego lansu... wszak w niektórych chorych środowiskach pokazać zdjęcie z deptaku w Sopocie albo z Krupówek to obowiązek
dokładnie, zgadzam się... jest tyle TAŃSZYCH i pewnie na swój sposób ciekawszych miejsc do zobaczenia!
jeżeli ktoś chce Zakopane to ma prawo tam pojechać, jeżeli Sopot to Sopot.
Nie nam wybierać alternatywy dla tych miejscowości.
Dojazd do Zakopanego jest fatalny i nie ma co go kamuflować innymi ciekawszymi miejscami.
Ja to doszedłem do wniosku, że tylko Zakopane oferuje w naszych górach atrakcje dla plebsu, których ludzie potrzebują, tj. ciupagi, zdjęcia z misiem na Krupówkach, imprezy tamże, łatwo dostępne malownicze miejsca, gdzie można się napić/najeść/zrobić zdjęcia, którymi można się polansować...
Podobno w tym roku była rekordowa liczba ludzi w Zakopanem...
O w morde, to ze mnie lanser na całego. Co roku bywam z rodzinką w tym mieście.
jeżeli ktoś chce Zakopane to ma prawo tam pojechać, jeżeli Sopot to Sopot.
Nie nam wybierać alternatywy dla tych miejscowości.
niestety co prawda droga się oczywiście przyda, ale w czasach kiedy Europa stara się możliwie ograniczać ruch samochodowy na rzecz transportu zbiorowego Polska idzie w stronę odwrotną