Rekord
Impreza plenerowa w KieĹpinie 22 kwietnia 2007
To był mój rekord w wyjściu na Skrzyczne z Ostrego- 3 godziny 20 minut :|prawie raz dłużej niż zazwyczaj.A na początku zapowiadało się całkiem nie źle. Szlak przedeptany, wąski kanał po którym szło się dość przyjemnie tak, że nawet mimo ciemności nie musiałem zapalać latarki. Ale radość skończyła się po pół godzinie marszu. Co raz częściej i głębiej zacząłem zapadać się w śniegu ponad kolana, po przyrodzenie, tempo spadło prawie do zera. I tak w mrokach mglistego lasu wykaraskałem się z dużym opóźnieniem na Halę Jaskową.
Tu powoli zaczęło się rozjaśniać ale mgła nadal była wszechobecna i przez chwilę naszły mnie myśli by nie męczyć się dalej i wrócić do domu, siąść z kawką przy laptopie i poczytać relacje z wycieczek
Dalsza część drogi przebiegła mniej więcej tak samo-krótkie fragmenty twardego śniegu po którym szło się dość dobrze (nie licząc nagłych zapadek :kwasny:) i spore odcinki gdzie musiałem się nie źle męczyć a każdy krok to próby wyrwania się z gęstego, śnieżnego uścisku. Upierdliwe i męczące. Na otwartych przestrzeniach było najwygodniej bo jak sobie znalazłem zmarznięty, nawiany "pas" śniegu to było całkiem ok. Gorzej w lesie.
Na szczęście wraz ze wschodem Słońca robiło się na niebie co raz ładniej i od razu zrobiło się lżej na duszy
Na zrębach jakie są tuż nad Jaskową było już na tyle ładnie, że przestałem myśleć o trudach brodzenia i zacząłem chłonąć rozświetloną wschodzącym Słońcem okolicę i krajobrazy. Szkoda, że aparat nie do końca uchwycił kolorystykę oświetlonego śniegu.
Najciężej było pod sam koniec prowadzący lasem, tu już ciężko powiedzieć że szedłem , to było raczej pełzanie.
Przed schroniskiem pierwsi ludzie-kierujący ratrakiem i jakiś starszy jegomość, który coś do mnie zagadywał chaotycznie.
Pogoda świetna, widoki również. Przy okazji silny i zimny wiatr.
Trochę się pokręciłem w okolicy schroniska, trochę odpocząłem i trzeba było wracać. Szkoda że nie miałem już czasu by iść trochę w stronę Malinowskiej Skały ale mówi się trudno.
Wracając spotkałem pierwszego i jedynego dziś turystę, chłopaka który dzielnie parł do góry.
W zasadzie aż do powrotu do domu nie czułem większego zmęczenia. Dopiero jak posiedziałem z pół godziny to mnie ścięło
Zdjęcia http://www.dzikastrona.c0.pl/skrzycznezima.php
.... przez chwilę naszły mnie myśli by nie męczyć się dalej i wrócić do domu, siąść z kawką przy laptopie i poczytać relacje z wycieczek
... i spore odcinki gdzie musiałem się nie źle męczyć a każdy krok to próby wyrwania się z gęstego, śnieżnego uścisku. Upierdliwe i męczące ...
Jestem prawie pewien, że idąc w styczniu tym szlakiem chatki nie było.
Wygląda dość ładnie wiec przypuszczam, że to będzie prywatna chatka. Za ładna na barak dla pracowników leśnych.
Owszem, tarzanie sie w śniegu i brodzenie w nim ma swój urok. Choć wolę mimo wszystko jak śnieg jest puszysty, wtedy jakoś więcej jest radochy a mniej kurwowania
Owszem, tarzanie sie w śniegu i brodzenie w nim ma swój urok. Choć wolę mimo wszystko jak śnieg jest puszysty, wtedy jakoś więcej jest radochy a mniej kurwowania
A mówiłem, że tak będzie ...pocieszam się. Jakbym mógł to bym i tak szedł
Chatka widzę, że już ukończona, bo jak byłem tam ostatnio to jeszcze dach nie był gotowy.
Piotrek napisał:
Jak zwykle z przyjemnością się czyta Twoją relację. Fotki fantastyczne. Ostatni raz szłam tą drogą na Wielkanoc w ubiegłym roku. Ilość śniegu oczywiście nieporównywalna
A ja nie bardzo pamiętam tę trasę, choć zdaje mi się, że kiedyś nią szłam. Trzeba będzie się kiedyś wybrać, bo Piotrek zainspirował
Szlak-podejście- jest upierdliwy ale można go polubić