ďťż

Przewodnik po powiecie mikołowskim

Impreza plenerowa w Kiełpinie 22 kwietnia 2007

Czas na coś z mojego górnośląskiego podwórka - mam nadzieję w cyklicznych odcinkach

Powiat mikołowski, położony we wschodniej części Górnego Śląska, to młoda jednostka administracyjna, powstała dopiero podczas ostatniej reformy w 1999 roku. Historycznie większość jego terenu to dawne Księstwo Pszczyńskie (Fürstentum Pleß), poza niewielkim skrawkiem - przysiółkami Bujaków oraz Paniowy. Te dwie miejscowości w przeszłości należały do powiatu zabrzańskiego (Kreis Hindenburg), po podziale Górnego Śląska włączono je na krótko do powiatu rudzkiego, a w 1922 do rybnickiego (Bujaków) i przedwojennego pszczyńskiego (Paniowy).

Po II wojnie światowej trwały kolejne przetasowania granic administracyjnych - powstał powiat tyski, w którym znalazł się prawie cały dzisiejszy powiat mikołowski (znowu bez Bujakowa, potem Ornontowic). Potem powiaty zlikwidowano i dopiero w 1999 powstał współczesny twór - ciekawe na jak długo?

Powiat łączy dwie cechy terenów Górnego Śląska - uprzemysłowienie (huta, kopalnie, elektrownia i inne duże zakłady) oraz sporo terenów zielonych, przetykanych mniej lub bardziej wartościowymi zabytkami (nie tylko techniki).

Korzystając ze słonecznej i zbyt ciepłej pogody porwałem rodzicom z piwnicy koło i ruszyłem na krótki objazd z aparatem. Na początek poszła Sośnia Góra - wzniesienie o wysokości 329 m n.p.m.

Formalnie leży ona terenie przysiółka Mokre (Mokrau), ale bliżej jej do Bujakowa, więc było mi po drodze. Do końca lat 90. XX wieku stacjonowało tam wojsko, a konkretnie 73 dywizjon rakietowy, dysponujący ponoć zestawami S-75 i S-125. Pamiętam zawsze dreszcz emocji, kiedy przejeżdżało się obok, widząc drut kolczasty, żołnierzy i stojące w środku wozy. Następnie jednostkę przeniesiono bodajże do Bytomia i rozformowano, zaczęto się też głowić co zrobić z terenem. Przez kilka lat służył m.in. do paintballu, w końcu w ubiegłej dekadzie rozpoczęto tam tworzenie Śląskiego Ogrodu Botanicznego (oficjalnie Centrum Edukacji Przyrodniczej i Ekologicznej Śląskiego Ogrodu Botanicznego, który ma kilka lokalizacji).

Teren ma 21 hektarów, ponad 2 kilometry ścieżek i 12 kolekcji roślin...

Zachowano kilka wojskowych obiektów - dawny bunkier-magazyn rakiet oraz dawne główne stanowisko dowodzenia. W wyniku adaptacji powstały sale konferencyjne i bank nasion, a nad stanowiskiem wzniesiono 12-metrową wieżę widokową.

Z góry jest ładny widok na sporą część Górnego Śląska - doskonale stąd widać stopień uprzemysłowienia: co najmniej kilka kopalń, hołdy, wieże elektrowni Łaziska (dziś pod światło), ale też sporo lasów.

Nie brakuje tutaj kiczu i atrakcji dla gawiedzi, latem miejsce jest popularne, ale sądzę, że warte odwiedzenia, tym bardziej, że wstęp jest za darmo

Wracam na koło i wjeżdżam do Bujakowa (niem. Bujakow).

To stara (początki w XIV wieku), rolnicza miejscowość, która miała najmniejsze związki z Ziemią Pszczyńską (o czym wspominałem wyżej). Od 1994 lub 1995 jest częścią miasta Mikołów, choć oczywiście architektonicznie miasta nie przypomina w żaden sposób.

Na dzień dobry mijam kolejny przykład kultu jednostki, zwanym "pomnikiem papieskim" oraz reklamę najsłynniejszej bujakowskiej firmy...

Kawałek dalej zabudowania gospodarcze, podejrzewam, że używane przez ową firmę do tej pory.

Nie brak w Bujakowie starych, górnośląskich domów, z oryginalną cegłą na wierzchu, jeszcze nie ocieplonych. Niestety, rzadko gdzie zdarzają się tradycyjne małe okna z zaokrąglonym wierzchem...

W centrum wznosi się zabytkowy kościół św. Mikołaja. Jego początki sięgają 1500 roku (stanął w miejscu starszej świątyni, uszkodzonej przez husytów), kiedy to budowę sfinansowała miejscowa szlachta, ród Bujakowskich.

Potem kilkukrotnie go rozbudowywano, ostatni raz w latach 1923/24, kiedy dodano wieżę. W środku nawet ładnie, obraz Matki Boskiej Opiekunki Środowiska Naturalnego i... plastikowa figura siedzącego Jana Pawła -o Już ciężko stwierdzić, czy śmiać się, czy płakać...

Dookoła kościoła strzelają w górę pomniki przyrody - dorodne lipy. Jest też kilka pomników będących dziełem rąk ludzkich - współczesnych, ale też starszych. Ciekawostką jest symboliczny nagrobek Karla Godulli.

Godulla był w swoim czasie właścicielem Bujakowa. Pochowany został we Wrocławiu, natomiast ten nagrobek wzniesiono prawdopodobnie gdzieś na początku XX - być może fundatorką była Johanna Gryzik-Schaffgotsch, jego jedyna spadkobierczyni. Od strony zakrystii znalazł się niemiecki napis o treści: Jeśli zbrodnicza ręka zniszczy pomnik we Wrocławiu, to jego wierna kopia jest tu postawiona.

Faktycznie, oryginalny grób się nie zachował, podobnie jak cmentarz, na którym spoczął. Sam Godulla został stulecie temu przeniesiony do kościoła w Szombierkach, z którymi był bardziej związany niż z Breslau, i do dnia dzisiejszego tam spoczywa; a my możemy dzięki tej kopii wyobrazić sobie pierwotny grób

Obok w ścianę wmurowano kilka nagrobków dawnych farorzy.

Za murem kolejna atrakcja przyrodnicza - Parafialny Ogród Botaniczny, założony w 1976 roku. Nie wiedzieć tylko czemu czynny jedynie w weekendy.

Zielono tutaj, ptaszki śpiewają... ale nagromadzenie luźno związanych ze sobą pomniczków, uli, kamieni i współczesnych dybów tworzy dość nienaturalną mieszankę. Do tego drewniany domek, zupełnie tutaj niepasujący.

Ciekawostką jest fakt, że Matka Boska Bujakowska jest patronką ochrony środowiska, bo kościołowi katolickiemu raczej z ekologami niezbyt po drodze. Ale, jak można się okazać, on też miał swoich "ekologów"...

W ogrodzie stoi też krzyż pokutny. Długo go szukałem, już miałem odjeżdżać, ale w końcu jest - niepozorny, wciśnięty obok sali katechetycznej.

Krzyż jest z 1691 roku, wyjątkowy, bo z napisem po polsku: DNIA.ZM.PA.TA.SKA. Ma upamiętniać śmierć niejakiej Katarzyny Kisieleńskiej, zakonnicy lub kandydatki na nią, zamordowanej w tym miejscu.

W sąsiedztwie kościoła stoi fara z 1820 roku...

oraz cmentarz, założony w 1867, o czym informuje ten kamień w murze.

Powoli wracam do siebie, jadąc boczną drogą w kierunku południowym. Mijam boisko LKS 45 Bujaków (B-klasa), a nawet jakąś furmankę.

Przy przejeździe kolejowym na linii Katowice-Rybnik odbijam w Las Bujakowski. Ten spory kawałek zieleni to pozostałość Puszczy Śląskiej i nadal sporo w niej zwierzyny. Co jakiś czas można zobaczyć ślady wydobywania węgla z płytkich pokładów w XIX wieku i okresie międzywojennym - są niewielkie hołdy, na których składowano wybraną ziemię oraz pozarastane wyrobiska.

I to by było na tyle z pierwszego odcinka - niby w okolicy nic specjalnego, ale zawsze coś nowego lub interesującego się znajdzie

Galery:
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651/PowiatMikoOwskiBujakowISosniaGora#


Bardzo fajny przewodnik Gratuluję efektu końcowego, tym bardziej że Polska jest piękna. Kiedyś mi się wydawało że Śląsk to tylko kopalnie i smog... dopóki nie zacząłem jeździć po nim. Wtedy poznałem drugie piękne oblicze Śląska, jak chociażby katowicki Nikiszowiec. A wracając do pow. mikołowskiego, to mam nadzieję że w dalszych częściach tej wycieczki Pudelek nie omieszkasz wspomnieć o Leśnym Pogotowiu w Mikołowie
szczerze mówiąc nie byłem w nim nigdy, bo chyba odwiedzić go nie będzie, aby nie straszyć chorych zwierząt
Leśnego Pogotowia na szczęście nie można zwiedzać ale warto co nieco o nim wiedzieć. Powstało ono by nieść pomoc zwierzętom jej potrzebującym. Tak więc trafiają tam wszyscy nasi bracia mniejsi poszkodowani w różnych wypadkach czy też chorzy. Zwierzęta stamtąd po rekonwalescencji wracają do swojego środowiska naturalnego a jeśli to niemożliwe, to mają zapewnioną dożywotnią opiekę na terenie Pogotowia. Ja o nim dowiedziałem się przez przypadek; oglądając "Sagę Prastarej Puszczy" Walencików- odc. o Rysiu



W sąsiedztwie kościoła stoi fara z 1820 roku...

w farze mieszka farorz - to przecież jasne
Dla Ciebie.
czas na odsłonę numer dwa korzystając z pięknej pogody, w ostatnim dniu przed załamaniem, ponownie ruszyłem w szare drogi powiatu...

siłą rzeczy znowu musiałem przejechać przez Bujaków, więc tym razem obejrzałem (przez płot) kapliczkę słupową, tzw. szwedzką.

Datowana jest na rok 1627 i miała stanąć na kopcu (obecnie już słabo widocznym), pod którym pochowano żołnierzy protestanckich ("szwedzkich") - to efekt bitwy między armią Habsburgów a protestancką, stoczonej między Bujakowem a Chudowem. Katolicy spoczęli na normalnym cmentarzu, heretykom pozostało to miejsce. W środku jest kopia figury maryjnej - oryginał to koronowana Matka Boska Bujakowska, o której wspominałem w poprzednim odcinku, znajdująca się w miejscowej świątyni.

Ruszam na północ tzw. szosą górniczą - została wybudowana przez pruskie władze w latach 1846-48, aby połączyć obiekty przemysłowe z Orzesza z Rudą.

Co rusz przy drodze jakaś inna, młodsza kapliczka albo krzyż. Np. ten - z 1884, z polskim napisem FUNDATORZI MATHEAS ANTONIA KASPEROWSKY PROSZOM PRZECHODNIA O NABOŻNE WESTCHNIENIE DO BOGA.

Kawałek dalej mijam obiekt nieco nowocześniejszy - szyby wentylacyjne KWK Budryk, chyba najmłodszej śląskiej kopalni.

Przede mną Paniowy (Gross Paniow - dla odróżnienia od Klein Paniow - Paniówek ). Dawna samodzielna wioska rycerska, datowana na XIII wiek. W XIX wieku należała do rodziny von Wehner - Posadowsky, która sprzedała ją spółce Graflich Schaffgotsche Werke, posiadającą ją do końca II wojny światowej. W 1975 roku, jak wiele okolicznych wiosek, włączono ją jako sołectwo do Mikołowa.

W Paniowach jest kilka interesujących obiektów - już na samym początku można zerknąć na klasycystyczny dwór z połowy XIX wieku.

Już wcześniej stał tutaj "zamek", należący m.in. do rodziny Bujakowskich - drewniany, jedynie na murowanych piwnicach. Obecny obiekt stanął w miejscu starszego, być może centralnie na starych piwnicach. Po powojennych przebudowach zatracił sporo cech stylowych i wygląda na niezamieszkały...

Obok wije się potok Jasienica, przecinający stary przydworski park.

Kolejny ciekawy obiekt, to drewniany, barokowy kościół św. Piotra i Pawła z 1757 roku (z późniejszymi przebudowami).

Wielu osobom drewniane kościółki kojarzą się z Bieszczadami czy Niskim, ale tak naprawdę jest to też stała część krajobrazu Górnego Śląska, zarówno tego w woj. śląskim, jak i opolskim.

W środku zachował się wcześniejszy, późnorenesansowy ołtarz z poprzedniej świątyni, stojącej w Paniowach od 1525 roku.

Wokół kościoła zachowało się kilka starych nagrobków, zarówno z tekstem w języku polskim jak i niemieckim.

W najbliższej okolicy stoi całkiem sporo śląskich, wiekowych domów, ale najczęściej już mocno przebudowanych. Oglądając starą pocztówkę odkryłem, że ten był kiedyś gospodą, należącą do rodziny Solorz (popularne nazwisko na Górnym Śląsku), zapewne majętnej, bo dysponującej jeszcze masarnią.

Opuszczam Paniowy i przez pola mknę do Mokrego (Mokrau).

To z pewnością najciekawsze sołectwo Mikołowa, a być może i w całym powiecie. Ta wieś rycerska była wzmiankowana dopiero w XV wieku, ale już kilkaset lat wcześniej istniała tutaj parafia. Szybko zaczął tutaj działać przemysł - w XVI wieku otworzono warzelnię soli, potem huta żelaza, kuźnia, huta szkła, aż wreszcie kopalnie. Dużym bogactwem były pokłady skał wapiennych, a wypalanie wapna (ponoć średniej jakości), stało się nieodłączną częścią krajobrazu.

I to właśnie wapienniki są chyba w Mokrym najciekawsze - pierwszy stoi tuż przy drodze, na ogrodzonym terenie (jako jedyny należy do gminy), ale w bramie jakaś dobra dusza zrobiła dziurę, więc bez problemu wchodzę

Kolejne piecie stoją już dalej od drogi, w lesie. Ten drugi jest w nieporównywalnie gorszym stanie.

Ale za to można wejść do środka.

W szybie, do którego wsypywano wapienie i paliwo (torf, a tutaj zapewne węgiel), temperatura sięgała 1200 stopni...

W sąsiednim lesie jest całe zgrupowanie wapienników - na niektórych zachowały się metalowe elementy, inne częściowo już runęły.

Gdzieś czytałem, że piece są z XVIII wieku, ale według mnie te ewidentnie konstrukcje z XIX stulecia. Wapno wypalano tutaj aż do II połowy XX wieku - do lat 60. lub 70., a nawet gdzieś pisano, że i do początku lat 90. Kiedyś należały m.in. do spółki Giesche, po wojnie większość znacjonalizowano, a ostatnio dawni właściciele odzyskali grunt z piecami i... jak to w Polsce - niszczeją. Już w poprzedniej dekadzie apelowano o opiekę, bo to niezwykłe zabytki i rzadkie w tak dużej liczbie w jednym miejscu. Niestety, nawet nie zostały wpisane na listę zabytków. To są solidne konstrukcje, ale w walce z czasem i powietrzem prędzej czy później polegną

W okolicy jest jeszcze kilka pieców, a pobliska Fiołkowa Góra kryje inną tajemnicę, do której mam zamiar zajrzeć w przyszłości

Wracam na rower i sunę przez Mokre - po lewej krzyż z "gospodarską" płaskorzeźbą.

Po prawej nowa część Śląskiego Ogrodu Botanicznego.

Cennym zabytkiem, wpisanym na rejestr, jest niewątpliwie kościół św. Wawrzyńca. Wybudowano go w XVI wieku, po przebudowach reprezentuje styl neogotycki.

Starsze elementy, np. ostrołukowy portal, wmurowano w jedną z bram.

Wokół świątyni tradycyjnie widać stare groby - ciekawy jest nagrobek niejakiej Katarzyny Ormianin, na którym wygląda niczym syrena.

Druga brama także ma swoje lata.

Zachował się na niej znak firmowy producenta - fabryka Josefa Kuntze "Friedrichswerk" z rudzkiej Bykowiny.

Grób marynarza? Nie wiadomo, napisy są niemal niewidoczne.

Wreszcie grób rodziny von Witowski, właścicieli Mokrego do początku XX wieku.

Okolica kościoła też jest ciekawa - z tyłu płynie potok Promna, przy którym kiedyś działał młyn.

Zabytkową plebanię farosz paskudnie otynkował, na szczęście nie zdążył zniszczyć zabudowań gospodarczych ani organistówki, czyli dawnej szkoły z 1820 roku.

Niedaleko kościoła stoi okazała kaplica - tzw. szwedzka. Według legendy tutaj także pochowano protestantów, ale datacja wskazuje na rok 1823 jako czas budowy. Mieli ją wystawić von Witowscy, lecz wtedy jeszcze wieś do nich nie należała.

W oddali zwraca moją uwagę okazała kamienica - myślałem, że to dawny zakład, ale okazało się, iż był to wyszynk i hotel, należący na przełomie XIX i XX wieku do niejakiego Wilhelma Czwiklitzera. Dziś próżno szukać knajpy...

Ostatni punkt programu to park pałacowy z XIX wieku.

Kiedyś stał tutaj pałac i folwark - wchodziły w jego skład zabudowania gospodarcze, wieża zegarowa, browar, gorzelnia i więzienie. W 1911 zmarł ostatni (a właściwie ostatnia) z von Witowskich, a pałac kupiła spółka Georg von Giesches Erben. W 1945 Armia Czerwona puściła go z dymem i pozostały po nim tylko zdjęcia... no właśnie, ale czy tylko? Znalazłem informację, że za murem można znaleźć resztki piwnic.

Mury są, w stanie agonalnym.

A za nim mierne fragmenty jakiejś konstrukcji.

Kawałek dalej w krzakach jest kupa cegieł i pozostałości ścian, ale te nie wyglądają mi na pałacowe.

Porównuję stan dzisiejszy z niemiecką mapą z 1943 roku (K.O. to oglądane przeze mnie wapienniki).

Z dużym prawdopodobieństwem oceniam, że zachowane resztki to pozostałości po zabudowaniach gospodarczych, natomiast tam, gdzie mógł stać pałac, nie ma już nic. No, chyba, że to są jego mniejsze wersje

Dzień powoli zaczynał się kończyć, więc ja i kończyłem przejażdżkę - więcej zdjęć tutaj
https://picasaweb.google.com/110344506389073663651/PowiatMikoOwskiPaniowyIMokre#
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nasza-bajka.htw.pl
  • Copyright (c) 2009 Impreza plenerowa w Kiełpinie 22 kwietnia 2007 | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.